Wraz z rozpoczęciem wakacji w Formule 1 Daniel Ricciardo ogłosił swoją decyzję o przenosinach do Renault. Zszokował tym samym środowisko królowej motorsportu, bo eksperci byli przekonani, że 29-latek przedłuży kontrakt z Red Bull Racing. Tym bardziej, że sam Australijczyk przez wiele tygodni powtarzał, że porozumienie jest o krok i skłania się ku pozostaniu w obecnej ekipie.
Jak się okazało, Ricciardo blefował i sytuacja wyglądała inaczej. - To nie było coś, o czym nie wiedziałem od tygodni czy miesięcy. Kontrakt był gotowy już wcześniej, nawet przed przerwą wakacyjną. Myślałem o Renault od dłuższego czasu. To nie jest tak, że ich oferta pojawiła się znikąd w ostatniej godzinie. Byłem naprawdę rozdarty wewnętrznie. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Ten proces trwał bardzo długo i jeszcze, gdy rywalizowaliśmy w wyścigu na Węgrzech to nie wiedziałem, co mam zrobić - powiedział kierowca z Antypodów.
Wcześniej Helmut Marko zdradził, że Ricciardo osiągnął porozumienie z Red Bullem w sprawie nowego kontraktu przy okazji Grand Prix Austrii. Australijczyk obiecał szefom zespołu z Milton Keynes, że parafuje go po testach F1 na Węgrzech. - Zakończyłem testy we wtorek i miałem trochę czasu, by o tym pomyśleć. Minęły dwie doby i podjąłem decyzję. Nie, nie było łatwo, bo musiałem wziąć pod uwagę wiele czynników i zmiennych - dodał.
29-latek podkreślił, że wpływ na jego decyzję miały ostatnie wyniki w barwach Red Bulla. Na początku sezonu Ricciardo był w stanie wygrać dwa wyścigi dla "czerwonych byków", by w kolejnych sześciu nawet nie stanąć na podium. - Próbowałem zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej dochodziło do mnie, że potrzebuję czegoś nowego, innego wyzwania - wytłumaczył.
Ricciardo wątpi jednak w to, by szefowie Red Bulla byli zaskoczeni jego odejściem. - Helmut Marko zna mnie od dziesięciu lat. Wydaje mi się, że czuł tę frustrację jaka była we mnie, jak się zmieniałem w tym ostatnim czasie. Dlatego nie sądzę, by był zaskoczony. Na pewno był rozczarowany, że odchodzę. To miłe, gdy widzisz, że ktoś chciał cię zatrzymać. Pożegnanie odbyło się na spokojnie, z oddaniem szacunku przez obie strony. O nic więcej nie mogłem prosić - stwierdził.
Wcześniej kierownictwo zespołu z Milton Keynes sądziło, że Ricciardo nie wierzy w projekt Hondy, która od nowego sezonu zacznie zaopatrywać Red Bulla w silniki. - To nie jest tak, że zmiana dostawcy jednostek wpłynęła na moją decyzję. Nie było takiego jednego, głównego czynnika. Na pewno Honda musi udowodnić swoją wartość, ale to ja po prostu chciałem zmienić otoczenie. To chyba najważniejsze w tym wszystkim, a nie kwestia silników czy finansów - podsumował australijski kierowca.
ZOBACZ WIDEO: Wstrząsające statystyki na K2. Janusz Gołąb: Boję się, że ta góra podzieli los Everestu
Z przytoczonego tu wywiadu zabrakło pewnej części - istotnej dla zrozumienia tego, przez co Daniel prz Czytaj całość