W czwartek na torze Spa-Francorchamps długo debatowano na temat Force India, po tym jak zespół przejął Lawrence Stroll. Ekipa otrzymała zgodę na start w Grand Prix Belgii oraz kolejnych wyścigach, ale jest traktowana jako nowy podmiot, więc wyzerowano jej dorobek punktowy.
To porozumienie sprawiło, że ostatecznie wszystkie zespoły zgodziły się na to, by Race Point Force India zachowało prawa do nagród finansowych z puli F1. Dla Strolla oznacza to zachowanie kilkudziesięciu milionów dolarów.
Ekipa ma też szansę, by zapewnić sobie premię za ten rok. Wprawdzie wyzerowanie jej dorobku sprawiło, że obecnie zajmuje ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, ale jej strata do Williamsa, Saubera i Toro Rosso jest niewielka. Dlatego team Strolla ma ciągle szanse na zajęcie siódmego miejsca w tabeli F1.
Wieści z padoku głoszą, że najdłużej przeciwko zachowaniu praw przez nowy podmiot protestowali szefowie Williamsa oraz McLarena. Oba brytyjskie zespoły nalegały na to, aby w tej sytuacji podzielić "tort finansowy" na dziewięć części. Stroll zagroził jednak, że wówczas nie zdecyduje się na przejęcie Force India, a ekipa upadnie.
Ponadto Williamsowi nie podobały się pogłoski, że kanadyjski miliarder chce zacieśnić sojusz z Mercedesem i sprowadzić Force India do zespołu juniorskiego niemieckiego producenta. Koncern ze Stuttgartu miał się jednak wycofać z tej opcji, bo nie chce być kojarzony z ekipą, za którą ciągną się problemy finansowe oraz negatywna opinia. Zapewnienia Niemców wystarczyły, by przedstawiciele Williamsa zmienili swoje podejście i zgodzili się na zachowanie praw do nagród przez team Lawrence'a Strolla.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 88. Janusz Gołąb: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa