Przyszłość Lance'a Strolla wyjaśniła się w momencie, gdy jego ojciec Lawrence Stroll przejął Racing Point Force India. Kanadyjski miliarder chciałby jak najszybciej zobaczyć 19-latka w barwach swojego zespołu, gdyż dysponuje on bardziej konkurencyjnym samochodem niż Williams.
Dość powiedzieć, że ekipie Strolla wystarczył ledwie jeden wyścig, by zdobyć 18 punktów do klasyfikacji konstruktorów, podczas gdy stajnia z Grove w całym sezonie zgromadziła 4 "oczka".
Tymczasem sobotnie kwalifikacje do Grand Prix Włoch pokazały, że kolejne poprawki wprowadzane przez Williamsa sprawiają, że tempo modelu FW41 jest coraz lepsze. W efekcie Stroll po raz pierwszy w tym sezonie awansował do Q3, gdzie zajął dziesiąte miejsce. Kanadyjski kierowca nie uważa jednak, by ten jeden występ wystarczył, aby uciszyć krytyków.
- Rywalizuję po to, aby udowodnić coś sobie i podejmuję się tego wyzwania. Nie jestem tutaj, by udowodnić wszystkim innym na co mnie stać, choć to spora część tego biznesu - stwierdził.
Stroll zadedykował wynik w sobotniej czasówce pracownikom fabryki w Grove, bez których dokonanie progresu w trakcie sezonu nie byłoby możliwe. - Jestem naprawdę szczęśliwy z tego rezultatu, bo to też nagroda dla Williamsa. Dla ludzi, z którymi pracuję każdego dnia po kilka godzin. Poświęcamy temu mnóstwo czasu, szukamy każdej dziesiątej sekundy. Ten wynik pokazuje, że to wszystko ma sens - dodał.
W tej sytuacji ostatnie o czym myśli Stroll, to transfer do zespołu ojca. Kanadyjczykowi zależy na jak najlepszym występie w niedzielę i zdobyciu kolejnych punktów. - Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Teraz o niej nie myślę. Cieszę się chwilą. Decyzje zapadną później, a póki co nie mogę się doczekać wyścigu. Na polach startowych będę w miejscu i wśród kierowców, których rzadko widywałem w tym roku. Dlatego nie mogę się doczekać - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa