Poprawia się stan Nikiego Laudy. Austriak może wrócić do padoku F1

Materiały prasowe / Mercedes AMG F1 / Wolfgang Wilhelm / Na zdjęciu: Niki Lauda
Materiały prasowe / Mercedes AMG F1 / Wolfgang Wilhelm / Na zdjęciu: Niki Lauda

Niki Lauda dochodzi do siebie po przeszczepie płuc, ale Toto Wolff nie ma wątpliwości, że Austriaka jeszcze zobaczymy w padoku Formuły 1. - To typ wojownika - twierdzi szef Mercedesa.

Po tym jak na początku sierpnia okazało się, że Niki Lauda musiał przejść przeszczep płuc, były mistrz świata Formuły 1 musiał chwilowo wycofać się z życia publicznego. Lekarze zabronili mu też latać samolotami przez najbliższe pół roku, dlatego mało prawdopodobne, aby Austriak jeszcze w tym roku pojawił się w padoku F1.

Spokojny o zdrowie Laudy jest jednak Toto Wolff. - Oczywiście, ciągle jest osłabiony pod względem fizycznym, ale poza tym nie widzę większej różnicy. Nie stracił nic ze swojego charakterystycznego poczucia humoru. To typ wojownika. Dlatego jestem przekonany, że ostatecznie wróci do padoku F1 - skomentował szef Mercedesa.

69-latek przebywa w klinice w Wiedniu, gdzie na bieżąco śledzi wydarzenia związane z królową motorsportu. - Chce wiedzieć wszystko o zespole i kierowcach. Poprosił mnie, bym go bombardował mailami pod koniec każdej sesji treningowej i wyścigu - dodał Wolff.

Tymczasem niemieckie media spekulują, że jeśli stan zdrowia Laudy będzie się poprawiać w ekspresowym tempie, to ostatecznie otrzyma on zgodę na podróż do Abu Zabi na ostatni wyścig obecnego sezonu F1.

- Za wcześnie, by odpowiedzieć na pytanie czy to będzie możliwe, skoro lekarze sami tego nie wiedzą. Nie mam jednak wątpliwości, że Niki jest w dobrych rękach - podsumował Wolff.

Lauda to jeden z najlepszych kierowców w historii F1. Ma na swoim koncie trzy tytuły mistrzowskie (1975, 1977 i 1984). W roku 1976 na niemieckim Nurburgringu przeżył fatalny wypadek, w którym omal nie spłonął. Mimo poważnych obrażeń, już po sześciu tygodniach wrócił do ścigania. Obecnie Austriak jest jednym z dyrektorów w Mercedesie i doradza zespołowi z Brackley.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Porażka Polaków nie wchodziła w grę. "Byłoby mi bardzo wstyd, gdybyśmy stracili punkty"

Komentarze (0)