Negocjacje w sprawie przyszłości Formuły 1 trwają od kilku miesięcy. Już na ich początku Sergio Marchionne groził, że Ferrari może opuścić królową motorsportu, jeśli zmiany pójdą w złym kierunku. Nagła śmierć prezydenta włoskiej stajni sprawiła, że jego miejsce przy stole zajął Louis Camilleri.
- Trwają dyskusje dotyczące aspektów technicznych, finansowych i związanych z zarządzaniem. Wierzymy, że osiągnęliśmy konsensus co do naszych głównych celów, które będą definiować przyszłość F1. Jednak nadal jesteśmy daleko od określenia sposobu na ich realizację - powiedział nowy dyrektor zarządzający Ferrari.
W obecnej chwili 63-latek nie może zapewnić, że stajnia z Maranello nadal będzie rywalizować w F1. - Dokonano postępów, ale wciąż jesteśmy dalecy od porozumienia w tej sprawie i podpisania dokumentu przez wszystkie zespoły F1. Mimo wszystko, pozostaję optymistą. Chcę jednak dodać, że my jako Ferrari naciskamy na to, aby F1 była nadal na najwyższym poziomie, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Są jednak pewne konflikty interesów. Liberty Media chce zarabiać więcej na tym sporcie, zespoły też, więc jeszcze trochę poczekamy - dodał.
Stronom udało się za to osiągnąć porozumienie ws. limitu wydatków. Będzie on wprowadzany etapami, począwszy już od roku 2019. Docelowo każda ekipa będzie mogła wydać maksymalnie 150 mln dolarów na sezon. Naciskały na to mniejsze zespoły, takie jak Williams, które ostatnimi czasy w F1 ledwo wiążą koniec z końcem.
Wyścigi Formuły 1 można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska chce podbić świat mody. "Wierzę, że będzie to światowa marka"