W drugiej części kwalifikacji doszło do niecodziennej sytuacji. Na torze nie pojawili się bowiem kierowcy Red Bull Racing oraz Toro Rosso, bo mieli świadomość karnego przesunięcia na polach startowych w związku z wymianą elementów silnika. W tej sytuacji również reprezentanci Renault pozostali w garażach, aby mieć swobodę z wyborem opon na niedzielny wyścig.
Wcześniej, bo w Q1 odpadł Fernando Alonso. Na Hiszpana w ten weekend również nałożono karę w związku z wymianą podzespołów w samochodzie. Jak przyznał 37-latek, wyjechał on w sobotę na tor tylko po to, by zmieścić się w limicie 107 proc. i uzyskać zgodę na start w wyścigu.
- Dla nas sytuacja jest normalna, bo jesteśmy przyzwyczajeni do przesuwania na starcie, itd. Jednak dla fanów to może być problem, bo Q1 było bezsensowne, a Q2 okazało się mało ważne. Dobrze, że kibice zgromadzeni w Soczi mogli chociaż oglądać wyścig Formuły 2. To była najbardziej emocjonująca część tego dnia - powiedział Alonso.
Nico Hulkenberg z Renault nie ukrywał, że decyzja o pozostaniu w garażach podczas Q2 może się wydawać dziwna, ale zespół musi myśleć strategicznie o wyścigu. - To była najnudniejsza rzecz na świecie. To nie jest to, o co chodzi w kwalifikacjach. Czasem jednak trzeba się pobawić, aby w niedzielę być w lepszej sytuacji. To właśnie musieliśmy zrobić w Soczi - stwierdził niemiecki kierowca.
Podobnie sytuację ocenił Daniel Ricciardo. - To dziwne, kiedy masz świadomość, że nie wyjedziesz na tor w kwalifikacjach. Budzisz się, przystępujesz do sesji i masz świadomość, że zrobisz w niej ledwie kilka okrążeń, bo więcej nie ma sensu - ocenił Australijczyk.
ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018. Dawid Konarski: Amerykanie są jak walec. Oby to zwycięstwo smakowało jeszcze lepiej po finale