Kilku kierowców przystępowało do kwalifikacji w Soczi ze świadomością, że zostaną karnie przesunięci na polach startowych. W tej sytuacji Max Verstappen, Daniel Ricciardo, Brendon Hartley czy Fernando Alonso nie mieli większej motywacji do rywalizacji o jak najlepszy czas.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w Q2, gdy kierowcy Red Bull Racing w ogóle nie opuścili swoich garaży. Podobnie postąpiło Renault, które wolało zakończyć rywalizację na tym etapie kwalifikacji, ale w zamian mieć wolną rękę w wyborze opon na start wyścigu. W efekcie od razu było jasne, kto przejdzie do Q3 i zmierzy się w ostatniej fazie sesji.
Zachowanie z Rosji rozwścieczyło FIA. Federacja zastanawia się teraz nad zmianą przepisów. - Nie sądzę, aby ktokolwiek mógł przewidzieć, że coś takiego będzie mieć miejsce. Myślę, że jest na to inny sposób, o czym mówiłem niektórym zespołom. Doświadczenia z tego weekendu pokazują, że można nieco zmienić przepisy. Skończylibyśmy z farsą, kiedy to samochody w ogóle nie opuszczają swoich boksów - stwierdził Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.
Brytyjczyk ma na myśli konkretną propozycję. - Jeśli masz pięciu kierowców, którzy wiedzą, że dostaną kary, to pozwólmy im się ustawić na końcu stawki w takiej kolejności jakiej się zakwalifikowali. Przynajmniej mieliby o co walczyć, o pozycje 16-20. Musimy to omówić. Szansę na przeforsowanie tego pomysłu są wysokie, bo wydaje mi się to sensowne. Może to rozwiązanie ma pewne wady, o których jeszcze nie wiemy, bo to dość świeża idea - dodał Whiting.
ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Polak z dubletem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wzruszyłem się.