Wystarczył jeden dobry występ. Brendon Hartley ma szansę na pozostanie w F1

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley

Dość niespodziewanie Brendon Hartley ma szansę na pozostanie w Toro Rosso. Wystarczył jeden udany występ Nowozelandczyka w kwalifikacjach, by ekipa z Faenzy brała pod uwagę przedłużenie kontraktu z 28-latkiem.

Od początku sezonu Brendon Hartley notował fatalne wyniki w Formule 1, przez co pojawiły się spekulacje dotyczące jego przyszłości. Eksperci nie mieli bowiem wątpliwości, że gdyby szefowie Toro Rosso znaleźli godnego następcę, to zwolniliby Nowozelandczyka z kontraktu.

Ekipa z Faenzy na sezon 2019 zakontraktowała już Daniiła Kwiata, zaś do drugiego fotela przymierzany jest Pascal Wehrlein. Sytuacja może jednak ulec zmianie, bo Hartley błysnął w kwalifikacjach do Grand Prix Japonii. Uzyskał w nich szósty czas, co jest jego najlepszym rezultatem w dotychczasowej karierze.

- Jeśli tylko Hartley będzie wykonywać dobrą robotę i notować takie postępy, to nie będzie powodów, aby go zwalniać z zespołu. Dostrzegamy poprawę w jego jeździe. Ostatecznie decyzja należeć będzie do Red Bulla i należy jej oczekiwać pod koniec sezonu - stwierdził Franz Tost, szef Toro Rosso.

W tym sezonie zdecydowanym liderem Toro Rosso jest Pierre Gasly, który zdobył 28 punktów. Dla porównania, na koncie Hartleya znajdują się tylko 2 "oczka". Dlatego też kierowca z Nowej Zelandii nie ukrywał satysfakcji po sobotniej czasówce, w której pokonał zespołowego partnera.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku [4/5]

- Dla mnie to okrążenie kwalifikacyjne wiązało się z mnóstwem emocji. Normalnie mi się to nie przydarza, ale w ciągu ostatnich sześciu miesięcy pojawiło się wiele bzdur na mój temat. Tymczasem wiedziałem, że idzie mi coraz lepiej. Nie zawsze miałem jednak okazję, by to zaprezentować. Czasem sprawy nie układały się po mojej myśli. Fakt, że teraz ustawię się na szóstym polu startowym to dla mnie zaskoczenie. Oczywiście to tylko połowa pracy, ale staram się cieszyć chwilą - skomentował Hartley.

Szans Hartleya na nowy kontrakt nie skreślił też Helmut Marko. Doradca Red Bulla podkreślił ostatnio, że Nowozelandczyk musi zacząć regularnie punktować. - Mam tego świadomość. Jednak nie myślę o przyszłym roku. Skupiam się na obecnej pracy. Jedyne o czym myślę, to kolejny dzień i udany start - podsumował.

Źródło artykułu: