Burza w szklance wody. Robert Kubica znów elementem gierek politycznych

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa

Wystarczyła jedna konferencja członka zarządu Orlenu, by Robert Kubica znów stał się elementem gierek politycznych. Na temat Polaka zaczęły się wypowiadać osoby, które nie mają bladego pojęcia o Formule 1 i sytuacji polskiego kierowcy.

"Został wyborczo wykorzystany", "zrobili go na Kusznierewicza", "dobrze mu tak, bo się sprzedał", "naiwny ten Kubica" - to tylko niektóre wypowiedzi, jakie pojawiły się w czwartek na Twitterze po konferencji prasowej Zbigniewa Leszczyńskiego, członka zarządu PKN Orlen. Na niej poruszono temat Roberta Kubicy i ewentualnej pomocy polskiego giganta paliwowego w powrocie 33-latka do Formuły 1.

Co powiedział Leszczyński, że w sieci zawrzało? - Obecnie jest zbyt wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy lub jakichkolwiek jej szczegółach - rzucił do dziennikarzy.

Wielu internautom to wystarczyło, by zaatakować Kubicę. Swoją historię dopisali też dziennikarze, bo kontekst ostatnich wydarzeń związanych z rezerwowym kierowcą Williamsa jest oczywisty. Najpierw pojawiły się taśmy, na których premier Mateusz Morawiecki cieszy się z wypadku Kubicy, a później on udaje się na spotkanie z prezesem Orlenu, by omówić temat wsparcia i ewentualnego pakietu sponsorskiego. Krakowianin go potrzebuje, aby móc myśleć o ponownej rywalizacji w F1.

Kubica elementem gierek politycznych

Spotkanie z Kubicą miało miejsce przed wyborami samorządowymi, więc osoby nieprzychylne premierowi i rządzącej partii politycznej uznały, że wsparcie Orlenu na poziomie 10 mln euro to cena za przykrycie afery związanej z taśmami. Wszystko po to, aby media nie zajmowały się tematem przed wyborczą niedzielą.

Z kolei wypowiedź Leszczyńskiego pojawiła się już po wyborach i zdaniem wielu internautów, Kubica okazał się już niepotrzebny rządzącym. - Okazuje się, że Orlen nie podjął decyzji ws. Kubicy. Spotkanie było "kurtuazyjne". Czyli po wyborach pozostała tylko kurtuazja - komentował na Twitterze Paweł Wroński, dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Sęk w tym, że wypowiedź Leszczyńskiego jest tylko potwierdzeniem wcześniejszego komunikatu Orlenu, a o tym zdają się zapominać osoby, które zabierają głos w sprawie. - Informujemy, że na tym etapie jest zbyt wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy lub jakichkolwiek jej szczegółach - można było przeczytać w oświadczeniu, które publikowaliśmy na łamach WP SportoweFakty.

Inna kwestia, że rozmowy Roberta Kubicy z Danielem Obajtkiem były planowane od dawna. Polski kierowca nie narzeka na nadmiar wolnego czasu ze względu na swoją pracę dla Williamsa i podróże po całym świecie z powodu trwającego sezonu F1. - Spotkanie było ustalone dawno temu, ale ciężko było zgrać terminy, bo mamy napięty kalendarz. Rozmawialiśmy o wielu tematach, nie tylko o F1 - mówił przed tygodniem Kubica przed kamerami "Eleven Sports".

Tego internauci, zarzucający Kubicy mariaż z rządzącymi, nie wiedzą lub wolą nie wiedzieć. Wytrącałoby to im z rąk jakiekolwiek argumenty.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc: Dakar? Chciałbym to zrobić profesjonalnie

Historia lubi się powtarzać

Osoby, które nie znają realiów F1 zapewne nie wiedzą tego, że obecnie Kubica sponsorowany jest przez inną spółkę skarbu państwa - Grupę Lotos. Wystarczy prześledzić wydarzenia sprzed roku, by zobaczyć jak podobnie toczy się ta historia. Wówczas również dziennikarze jako pierwsi donosili o tym, że Polak może liczyć na wsparcie paliwowego giganta.

Kubicę szybko połączono z gdańskim przedsiębiorstwem, bo to ono wspierało starty polskiego kierowcy w WRC. Lotos konsekwentnie zaprzeczał jednak tym doniesieniom. W październiku 2017 roku, gdy krakowianin walczył o kontrakt w Williamsie, wydał nawet specjalny komunikat.

- Grupa Lotos zdecydowanie zaprzecza doniesieniom medialnym dziennikarza Anthony’ego Rowlinsona jakoby zamierzała wspierać finansowo zespół Williamsa, aby zapewnić powrót Roberta Kubicy do Formuły 1. Wprawdzie produkowane przez LOTOS najlepsze paliwa na pewno pomogłyby Williamsowi odzyskać mistrzostwo świata jednak Grupa LOTOS nie ma i nie zamierza mieć żadnego wpływu na decyzje Williamsa w sprawie zatrudnienia najszybszego kierowcy świata - można było przeczytać w oświadczeniu.

Co było dalej? Gotówka Lotosu nie zasiliła kont Williamsa, bo brytyjski zespół ostatecznie postawił na Siergieja Sirotkina. Nie przeszkodziło to jednak gdańskiej firmie, by nawiązać partnerstwo z Kubicą. Obecnie jest on ambasadorem marki Dynamic, wziął też udział w spocie reklamowym, a na jego kombinezonie i odzieży Williamsa znajduje się logo Lotosu.

Pieniądze lubią ciszę

Co najważniejsze, czwartkowa wypowiedź Leszczyńskiego nie przekreśla współpracy Kubicy z Orlenem. Jak ujął to członek zarządu, "obecnie jest za wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy".

Wypowiedź Leszczyńskiego jest logiczna. W biznesie nikt nie będzie składać jasnych deklaracji, póki odpowiednie dokumenty nie zostaną podpisane. Co więcej, nadal nie wiadomo czy Williams ostatecznie postawi na Kubicę. Brytyjczycy sondują przecież zakontraktowanie Estebana Ocona, od którego również oczekują pakietu sponsorskiego. Jeśli postawią na Francuza, Kubica będzie musiał obejść się smakiem. Dlatego to, co przetoczyło się w czwartek przez polski internet, to burza w szklance wody.

Internauci zapominają też, że dla Kubicy celem nadrzędnym jest powrót do F1 i nie będzie w tej sytuacji zwracać na to, kto rządzi. Gdy po tragicznym wypadku wracał do zdrowia poprzez starty w rajdach, wspierał go Lotos, choć Polską rządziła koalicja PO-PSL. Teraz w czasach rządów PiS rękę w jego kierunku wyciąga Orlen.

- Orlen należy do rządu, jeżeli ten się zmieni, jego status będzie ten sam. Jak już chcemy mówić o tym w tym kontekście, to Kubica "dogadał" się z Polską, z polską marką - mówiła ostatnio w rozmowie z WP SportoweFakty Olga Piech, ekspert ds. martketingu i PR.

Musimy bowiem pamiętać o jednym. Motorsport nie jest tani. Na całym świecie firmy paliwowe promują się poprzez Formułę 1, MotoGP czy WRC, dostając w zamian ogromne pole do reklamy. Loga brytyjskiego Castrola (należy do BP) można znaleźć na samochodach Renault, amerykański Exxon poprzez Red Bull Racing promuje markę Mobil One, Ferrari od wielu lat współpracuje z Shellem. W MotoGP mamy zaś hiszpańskiego Repsola, który od ćwierćwiecza jest partnerem tytularnym Hondy. Jeśli w tym gronie w przyszłym roku znajdzie się Orlen, to tylko z pożytkiem dla polskiej marki.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: