Wyścig o Grand Prix Włoch zakończył się pozytywnie dla Romaina Grosjeana, który dojechał do mety na szóstej pozycji i zapewnił tym samym Haasowi sporo punktów do klasyfikacji konstruktorów. Zaraz po zakończeniu rywalizacji samochód Francuza oprotestowało Renault. Ekipa z Enstone miała zastrzeżenia do podłogi w modelu VF-18.
Jak się okazało, jeszcze przed przerwą letnią FIA uznała ten element w samochodach amerykańskiej ekipy za niezgodny z regulaminem i nakazała jego przeprojektowanie. Haas poprosił jednak o więcej czasu na modyfikacje, tłumacząc to zamknięciem fabryki na okres wakacji w F1. Ekipa prowadzona przez Gunthera Steinera chciała zaprezentować nową podłogę przy okazji wyścigu w Singapurze.
Protest Renault zmienił sytuację, bo sędziowie wykluczyli Grosjeana z wyników wyścigu na Monzy. Amerykanie mieli nadzieję, że uda im się uzyskać korzystny wynik w trybunale FIA w Paryżu. Ten orzekł w piątek, że stewardzi we Włoszech podjęli słuszną decyzję, bo podłoga w modelu VF-18 nie spełniała wymogów regulaminowych, a zamknięcie fabryki podczas wakacji nie jest czynnikiem łagodzącym.
- Jesteśmy rozczarowani tym, że nie wygraliśmy apelacji. Idziemy teraz do przodu, skupiamy się na dwóch ostatnich wyścigach sezonu. Chcemy zdobyć jak najwięcej punktów - stwierdził Steiner.
Werdykt trybunału FIA oznacza, że Haas ma minimalne szanse na pokonanie Renault w klasyfikacji konstruktorów. Amerykański zespół traci do swojego głównego rywala 30 punktów.
Dzięki dyskwalifikacji Grosjeana swój jedyny punkt w F1 zyskał Siergiej Sirotkin. Decyzja trybunału w Paryżu sprawia, że kierowca Williamsa może spać spokojnie, bo nie utraci swojego dorobku. Gdyby do tego doszło, Rosjanin byłby jedynym zawodnikiem w F1 bez "oczek" na koncie.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy"