Od kilkunastu miesięcy w Formule 1 trwają zakulisowe rozmowy, w których udział biorą przedstawiciele Liberty Media oraz szefowie zespołów. Amerykanie planowali bowiem spore zmiany w silnikach od roku 2021. Wszystko po to, aby zachęcić nowych producentów do dołączenia do królowej motorsportu.
Plany właściciela F1 zostały storpedowane, bo Mercedes i Ferrari postawiły weto w trakcie negocjacji. Okazało się też, że tacy producenci jak Porsche czy Aston Martin nie są ostatecznie zainteresowani rywalizacją w F1. Mimo to, Chase Carey wierzy, że uda mu się przekonać firmy do zmiany zdania.
- Udało nam się osiągnąć jeden cel, a mianowicie przekonać wszystkich do stabilizacji przepisów. Gdy będziemy mieć do czynienia z nowym silnikiem, to wszyscy zaczną od zera. Wtedy zawsze pojawią się jakieś niezamierzone konsekwencje. Celem nowych przepisów było nie tyle stworzenie drogi dla obecnych producentów, a wytyczenie atrakcyjnej ścieżki dla nowych podmiotów. W F1 mamy technologię na najwyższym możliwym poziomie - powiedział Chase Carey, szef F1.
Silnik hybrydowy, stosowany obecnie w F1, jest niezwykle zaawansowany konstrukcją, o czym przekonała się Honda. Japończycy przez ostatnie trzy lata bardzo często mieli problemy z bateriami i systemami odpowiadającymi za ich ładowanie. Dopiero w czwartym sezonie startów Honda poprawiła niezawodność swoich komponentów i zbliżyła się poziomem do Renault.
- Hybrydowy silnik jest niezwykle wydajny, a pojawił się ledwie parę lat temu. Zużywa znacznie mniej paliwa niż wcześniejsze konstrukcje. Chcieliśmy mieć pewność, że będziemy kontynuować tę drogę i nadal będziemy na szczycie tej piramidy, jeśli chodzi o technologię. Ona przyciąga nowych producentów. Rozmawialiśmy z nimi i wnioski są obiecujące - dodał Carey.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek: Wierzę, że coś mogę dać reprezentacji