Cuda w karierze Roberta Kubicy. To nie miało prawa się udać

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Trzeci cud. Wygrana, której miało nie być

BMW Sauber rozpisało sobie plan na F1 jak w szwajcarskim zegarku. Cele na sezon - pierwsze pole position i zwycięstwo. Kubica zrealizował je w stu procentach. Wygrał kwalifikacje w Bahrajnie, zwyciężył wyścig w Kanadzie. O walce o tytuł nikt przed sezonem nie mówił, więc też ją odpuszczono.

- Nie sądzę, aby ktokolwiek w zespole koncentrował się na tytule. Nawet nie zakładali, że jest taka możliwość. To była ułożona struktura, pełna zorganizowanych ludzi. Gdy osiągnęliśmy oba cele, było ok. O mistrzostwo mieliśmy walczyć w roku 2009. Jednak zawsze wydawało mi się, że jeśli umiesz wygrać wyścig, to jesteś też w stanie walczyć o tytuł... - mówił z żalem Kubica redaktorowi "Motorsport Magazine".

Lekcja wyniesiona z BMW Sauber może być przydatna w Williamsie. Sezon 2008 ekipa z Hinwil zaczęła bowiem z kiepskim samochodem. Jednak w ciągu sezonu bardzo mocno go rozwinęła. - Przed sezonem mieliśmy najwolniejszy pojazd w stawce. W testach byliśmy dwie sekundy gorsi od czołówki. I nagle przed pierwszym wyścigiem tempo się poprawiło. Fabryka wykonała świetną pracę. Te dwa miesiące pokazały jak wiele może się zmienić w F1 - dodawał Kubica.

Rok 2009 okazał się rozczarowaniem. Zamiast walki o tytuł, był jeszcze gorszy samochód. Niemcy pokładali ogromne nadzieje w systemie KERS, który ich zawiódł. To zadecydowało o tym, że ostatecznie postanowili opuścić F1. - Myślałem wtedy, że jakoś dobrniemy do końca sezonu, bez wydawania pieniędzy. Tymczasem wszyscy ludzie pracowali na maksimum, rozwijali samochód do granic możliwości. Dziwne, czyż nie? Gdy byliśmy w dużo lepszej formie w połowie sezonu 2008, wysiłek nie był nawet w połowie tak duży, jak w momencie gdy zespół zamykał działalność - twierdził kierowca z Polski.

Czwarty cud. Przeklęty rajd i powrót do F1

Fascynacja Kubicy rajdami była znana od dawna. Polak na odcinkach specjalnych szukał czegoś, co podniesie jego umiejętności, co pozwoli poprawić mu refleks. O słabości do rajdów opowiadał nawet na kilka miesięcy przed wypadkiem.

- Uwielbiam rajdy. Pamiętam starty Carlosa Sainza i Colina McRae, którego niestety już z nami nie ma. Większość ludzi była pod wrażeniem jazdy Szkota. Ja też, gdy byłem młody. Gdy sam zacząłem się ścigać, to zaczął mi imponować Sainz. Bo sama prędkość jest ważna, ale jeszcze ważniejsza jest regularność. Sainz ją miał, McRae nie - tłumaczył Kubica.

Po wypadku w Ronde di Andora Kubica przeżył piekło. Multum operacji, starty w rajdach jako forma rehabilitacji i znak zapytania, co dalej. Jego powrót do F1 też nie odbywał się w normalnych warunkach. Były testy z Renault, po których Francuzi z niego zrezygnowali. Był niemal podpisany kontrakt z Williamsem na sezon 2018, po czym Brytyjczycy wybrali Siergieja Sirotkina.

- Cieszę się, że podpisałem nowy kontrakt z Renault. Wciąż mamy wiele do zrobienia i przed nami długa droga, ale jestem pewien, że idziemy we właściwym kierunku - mówił w końcowym fragmencie wywiadu dla "Motorsport Magazine" w 2010 roku.

Kilka miesięcy później jego słowa się potwierdziły, bo Kubica był najszybszy w przedsezonowych testach. Cud pod tytułem "Polak mistrzem świata F1" się nie wydarzył. Po latach zrealizował się za to inny. Mamy równocześnie pierwszego i drugiego Polaka w F1. Być może w barwach Williamsa zrealizuje zadanie, którego nie ukończył w Renault. Wyprowadzi zespół z kryzysu i dociągnie do czołówki F1.

Czy Robert Kubica to jeden z lepszych sportowców w historii Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×