Debiutancki sezon Lance'a Strolla w Formule 1 można było zaliczyć do udanych. Kanadyjczyk zdobył 40 punktów, raz udało mu się zająć miejsce na podium. Sytuacja zmieniła się jednak w roku 2018. Kolejna kampania w wykonaniu 20-latka okazała się fatalna ze względu na niekonkurencyjny model samochodu Williamsa.
- To był rok pełen frustracji. Nie tylko dla mnie, dla wszystkich w zespole. Wszyscy przystępujemy do sezonu z zamiarem rywalizacji, ale Williams tym razem walczył o nic. Jedynie występowaliśmy i dotrzymywaliśmy towarzystwa - powiedział Stroll.
Kierowca z Kanady uważa, że w takich warunkach zdobycie jakichkolwiek punktów należy oceniać w kategoriach cudu. - Mieliśmy po drodze kilka "sukcesów". Wiem, że trudno patrzy się na outsidera, bo walczyliśmy o pozycje 12-15 co weekend. Jednak były takie dni, jak chociażby we Włoszech czy Azerbejdżanie, z których jestem dumny. Tam udało się dostać do Q2, zdobyć punkty. To były najlepsze występy minionego sezonu. To jest dla mnie budujące w kontekście kolejnego roku - dodał Stroll.
W przyszłym roku Stroll nie będzie już związany z Williamsem. Kanadyjczyk przeniósł się do ekipy Racing Point, która należy do jego ojca. - W F1 bardzo ważne jest doświadczenie. Nauczyłem się wiele w tym sezonie. Spędziłem sporo czasu z inżynierami, poszerzyłem swoją wiedzę o F1. Wiem więcej o oponach, wyścigach, kwalifikacjach. I to nie koniec. Dopiero skończyłem 20 lat. Nadal jestem daleki od swojego potencjału - stwierdził kanadyjski kierowca.
Nowy reprezentant ekipy z Silverstone jest przekonany, że sezon 2019 będzie dużo lepszy w jego wykonaniu. - Każdego roku zamierzam się poprawiać. Przez zimę zastanowię się nad swoimi słabościami, popracuję też nad swoimi mocnymi stronami - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud