Robert Kubica chce wrócić na poziom z 2010 roku. "Czułem się niemal jak Bóg"
- Czułem się niemal jak Bóg - mówi Robert Kubica o swoim występie w Grand Prix Monako w roku 2010. Celem Polaka na przyszły sezon jest powrót do poziomu, jaki wówczas prezentował. Epizod z Renault uznaje bowiem za najlepszy moment swojej kariery.
Mimo gorszych chwil, krakowianin potrafił wycisnąć maksimum z posiadanego samochodu. Kilkukrotnie w sezonie 2010 zobaczyliśmy go na podium, a w klasyfikacji generalnej sklasyfikowany został na ósmym miejscu.
- Wciąż pamiętam kwalifikacje z Monako w roku 2010. Wiedziałem wtedy, że mogę zrobić wszystko z samochodem. Czułem się niemal jak Bóg. Biorąc pod uwagę jakim pojazdem dysponowaliśmy, jaki mieliśmy budżet, to był to mój najlepszy sezon w karierze - powiedział Kubica.
33-latka czeka trudne wyzwanie, bo w sezonie 2019 przyjdzie mu rywalizować z najlepszymi po ośmioletniej przerwie. - Oczywiście, zaczynam tę przygodę z innej pozycji, ale byłem już czołowym kierowcą w F1 i wiem dokładnie czego potrzeba, aby nim zostać. Mam nadzieję, że dobrnięcie na ten topowy poziom nie zajmie mi zbyt wiele czasu - dodał.
Walka o powrót do F1 wymagała od krakowianina ogromnego poświęcenia, czego ten sam nie ukrywa. - Były trudne momenty. Jeśli budzisz się o godzinie 6 i wiesz, że czeka cię 10-godzinna operacja, to boli. Jednak nigdy się nie poddałem. Dlatego jestem teraz znacznie szczęśliwszym człowiekiem. Jestem dumny z tego, czego dokonałem - stwierdził polski kierowca.
Kubica z ogromnym entuzjazmem podchodzi do kolejnego sezonu i wierzy, że będzie w stanie wyciągnąć Williamsa z dołka. - Nie dostałem miejsca w F1 w nagrodę za to, co przeżyłem. Muszę wykonać dobrą robotę, a to będzie sporym wyzwaniem po ośmiu latach przerwy. Większym, niż powrót do F1. Rywalizacja w wyścigach to już inna historia. Formuła 1 stała się bardziej ekscytująca, ale też trudniejsza - podsumował.