Jak ustalili dziennikarze angielskich tabloidów, tygodniowy koszt opieki pielęgniarskiej dla Michaela Schumachera to 50 tysięcy funtów. Miesięcznie daje to 200 tysięcy funtów, co w przeliczeniu wynosi około milion złotych. To gigantyczna kwota, ale były kierowca Formuły 1 ma zagwarantowaną kompleksową opiekę.
To tylko podsyca spekulacje dotyczące stanu zdrowia siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1. Z najnowszych doniesień wynika, że Niemiec nie jest przykuty do łóżka. Dziennikarze "Daily Mail" ujawnili, że Schumacher wraz ze swoją bliską rodziną mieszka w głównej części swojej posiadłości w Szwajcarii. To oznacza, że nie przebywa on w specjalistycznej sali szpitalnej wybudowanej w domu.
Od momentu wypadku Schumachera, jego rodzina nie udziela komentarzy na temat stanu jego zdrowia. Menedżerka kierowcy, Sabine Kehm, przekazała, że media nigdy nie informowały o życiu prywatnym Michaela i Corinny Schumacherów. - Raz w długiej dyskusji Michael powiedział do mnie, że nie muszę do niego dzwonić przez następny rok. Myślę, że jego sekretnym marzeniem jest to, by po prostu zniknąć z życia medialnego. Dlatego chcę chronić jego życzenie - powiedziała.
W przeszłości zdarzyło się, że dokumentacja medyczna Schumachera została wykradziona ze szpitala w Grenoble. Złodziej chciał ją sprzedać mediom za 40 tysięcy funtów. Został jednak odnaleziony przez policjantów i zatrzymany.
29 grudnia minie piąta rocznica tragicznego wypadku Schumachera. Były kierowca Formuły 1 podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach uderzył głową o głaz i od tamtego czasu walczy o powrót do zdrowia.
Jednym z nielicznych ludzi, który może regularnie odwiedzać Schumachera, jest Jean Todt. Niedawno przekazał on mediom, że wraz z Niemcem oglądał Grand Prix Brazylii. - Zawsze jestem ostrożny z tym, co mówię na jego temat. Ale to prawda. Oglądałem GP Brazylii w Szwajcarii razem z Michaelem - mówił Todt.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy