Max Mosley chwali zmiany w Formule 1. "Jeśli ktoś gloryfikuje ryzyko, niech uda się na pogrzeb"
- Radzę ludziom, którzy gloryfikują ryzyko, aby udali się na pogrzeb - mówi Max Mosley. Były prezydent FIA, choć ostatni wyścig F1 obejrzał na żywo w roku 2009, chwali zmiany w kwestii bezpieczeństwa w królowej motorsportu.
Frank Williams zaakceptował nowe malowanie. Czytaj więcej!
- Nie byłem na wyścigu F1 od roku 2009, ale oglądam sporo zawodów w telewizji. Muszę powiedzieć, że samochody bez Halo wyglądają teraz dość staroświecko. Po prostu, źle - powiedział Max Mosley, były prezydent FIA.
Brytyjczyk dorastał w motorsporcie w czasach, gdy ryzyko wypadku i śmierci było ogromne. Zdaniem wielu, ryzyko oraz adrenalina przyciągały kibiców na tory, a coraz większy poziom bezpieczeństwa prowadzi do tego, że zainteresowanie sportem spada. Mosley nie zgadza się z taką argumentacją.
ZOBACZ WIDEO Prezes PKN Orlen uspokaja kibiców. "Nie wycofamy się ze sponsoringu sportu"Liberty Media ma problem z piractwem. Czytaj więcej!
Mosley pozytywnie ocenia też starania swojego następcy, Jeana Todta, o wprowadzenie limitów finansowych w królowej motorsportu. - Tak mocno jak zespoły są zaawansowane w kwestii technologii, tak samo mocno konserwatywni są w zakresie zmiany systemu. One nie chcą jakichkolwiek modyfikacji. Duże ekipy nie chcą rezygnować z pieniędzy, przewagi nad resztą - ocenił były szef światowej federacji.
Brytyjczyk wskazał jasny powód, dla którego Mercedes czy Ferrari będą chciały utrzymać swoje przywileje. - Jeśli zatrudniasz trzy razy więcej osób, to tak jakbyś ścigał się z silnikiem o większej pojemności. Dlatego te zespoły nie zgodzą się na ograniczenie budżetu - podsumował.