Druga tura testów w Barcelonie nie zakończyła się najlepiej dla Red Bull Racing. Zespół w trakcie czterech dni testowych pokonał ledwie 358 okrążeń. Więcej na swoim koncie zapisali m.in. Williams (479) czy Racing Point (377), czyli zespoły najgorzej przygotowane do nowego sezonu Formuły 1.
Tymczasem stajnia z Milton Keynes powinna brylować w rankingach pokonanych dystansów, bo przesiadka na silniki Hondy stanowi dla zespołu ogromne wyzwanie. Tyle że w czwartek fatalny wypadek zanotował Pierre Gasly, przez co Francuz stracił połowę dnia testowego.
Nie będzie wewnętrznej walki w Ferrari. Czytaj więcej!
Na domiar złego, w piątek niewiele jeździł Max Verstappen, bo "czerwonym bykom" zabrakło części zamiennych. - Przejechałem 29 okrążeń, bo to efekt tego, co wydarzyło się wcześniej. Ogromna strata. Nie mieliśmy wielu części, ale zespół wykonał ogromną robotę, by chociaż odbudować samochód i opuścić garaż - powiedział Holender.
Problemy Red Bulla doprowadziły do tego, że zespół nie przeprowadził symulacji kwalifikacji, przez co nie wiemy na co naprawdę stać model RB15. - Na pewno testy mogły pójść lepiej. Jednak generalnie za nami dość pracowite dni. Zrobiliśmy sporo okrążeń, nawet jeśli piątek był pechowy - wyjaśnił Verstappen.
Renault zadowolone po testach. Czytaj więcej!
21-latek głęboko wierzy w to, że w Australii będzie walczyć o czołowe lokaty. - Mam nadzieję, że brak większego dystansu w testach nie zaszkodzi nam jakoś mocno i będziemy w stanie dobrze zacząć sezon - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film