Do niedawna Volkswagen był mocno zaangażowany w świat motorsportu. Firma odnosiła sukcesy w Rajdzie Dakar, następnie zainwestowała ogromne środki w program WRC i zdobyła tam kilka tytułów mistrzowskich. Wszystko zmieniło się wraz z wybuchem afery Dieselgate, na której koncern stracił mnóstwo pieniędzy.
Volkswagena próżno teraz szukać w rajdach, ale stawia za to na nowe technologie. W Formule E startuje już zespół Audi, a w przyszłym sezonie dołączy dodatkowo Porsche. Obie marki należą do grupy VW.
Sergio Perez już nie marzy o Ferrari. Czytaj więcej!
Niemcy nie są jednak zainteresowani Formułą 1. - Po wszystkim, co się wydarzyło w Volkswagenie, grupa zadecydowała o inwestowaniu w Formułę E jako platformę, która promuje nowe technologie i jest przyjazna środowisku. Oczywiście, chciałbym wrócić kiedyś do F1, ale to nie jest właściwy moment. Czasy się zmieniły - komentuje Stefano Domenicali, dyrektor generalny Lamborghini, które należy do grupy VW.
ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"
Włoch, mimo pracy w grupie Volkswagena, na bieżąco śledzi wydarzenia w królowej motorsportu. Jest zbudowany wynikami ostatnich testów F1 w Barcelonie, w których prym wiodło Ferrari.
- Na początku sezonu wydaje się, że przed Ferrari wielki rok. Mają bardzo konkurencyjny samochód, ale nie chciałbym zapeszać, więc nie powiem nic więcej - dodał.
Leclerc będzie naciskać na Vettela. Czytaj więcej!
Domenicali nie chciał też poruszać tematu Mattii Binotto, nowego szefa Ferrari. Włoch pracował w zespole już w czasach, gdy rządził nim Domenicali. - Błędem byłoby komentować wydarzenia w firmie, która jest niezwykle ważna w moim sercu. Mogę tylko życzyć Mattii wszystkiego dobrego. To dobry człowiek i zasłużenie zapracował na ogromną renomę w F1 w ostatnich latach - podsumował były szef Ferrari.