W początkowej fazie kariera Sergio Pereza zapowiadała się niezwykle interesująco. Meksykanin był wspierany przez Ferrari, a jego talent zwrócił na siebie uwagę McLarena. Nie poradził sobie jednak z presją, jaka towarzyszyła startom w ekipie z Woking w tak młodym wieku.
Wydarzenia z sezonu 2013 nakreśliły karierę Pereza, który później trafił do Force India (obecnie Racing Point). W tym zespole, choć nie zawsze miał konkurencyjny samochód, wielokrotnie udowadniał swoją wartość. Jednak kierowca ekipy z Silverstone ma już 29 lat i nie ma złudzeń, że oferta z czołowej ekipy nie nadejdzie.
Ferrari ugięło się pod presją. Czytaj więcej!
- Czasy się zmieniły. Moim głównym celem jest doprowadzenie Racing Point do następnego etapu. Mocno zaangażowałem się w ten projekt. Przeżywamy świetne chwile i z pewnością będziemy w stanie zrobić wielkie rzeczy - zapowiedział meksykański kierowca.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Race i kontrowersyjne transparenty. "Na tym traci liga"
Perez w Force India dorobił się miana kierowcy, który gwarantuje solidne wyniki i ma przy tym wsparcie sponsorów z Meksyku. Zespół cierpiał jednak na permanentny brak finansów. Sytuacja uległa zmianie po tym jak jego właścicielem został Lawrence Stroll.
- Celem jest czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. To, co widziałem w fabryce sprawia, że wierzę w jego realizację. Mamy wszystko, by poprawić samochód przed Australią. Będziemy gotowi na walkę z innymi zespołami w środku stawki - dodał Perez.
Silnik Hondy gwarancją sukcesu Red Bulla. Czytaj więcej!
Meksykanin ma jednak świadomość tego, że rywalizacja w F1 w tym roku będzie niezwykle zażarta. - Zakładałem, że będą jakieś różnice między ekipami w środku stawki. Jednak jest bardzo, bardzo ciasno. Alfa Romeo zapowiada się na konkurencyjny team. Jestem jednak przekonany, że możemy ich pokonać - podsumował.