W Formule 1 modne stały się sojusze dużych graczy z mniejszymi. W ten sposób Ferrari współpracuje z Haasem i Alfą Romeo. Oba zespoły korzystają z części wyprodukowanych w Maranello, dzięki czemu niskim nakładem kosztów mogą zbudować konkurencyjne samochody.
Podobne sojusze mają Red Bull Racing z Toro Rosso oraz Mercedes i Racing Point. Osamotnione na placu boju jest za to Renault, które dostarcza silniki McLarenowi, ale oba zespoły zachowują niezależność.
[url=/formula-1/808826/f1-kulisy-odejscia-paddyego-lowea-dyrektor-williamsa-byl-swiadom-swojego-losu]Lowe był świadom swojego losu. Czytaj więcej!
[/url]Przekłada się to na konkretne liczby. Fabryki Ferrari, Mercedesa i Red Bull-Hondy (dostarcza silniki Red Bullowi i Toro Rosso) zatrudniają po 1600 osób. Personel Renault liczy natomiast tylko 1200 pracowników.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Z Hołowczycem byliśmy jak ogień i woda. To był idealny duet
- Mamy taki skład, jaki chcieliśmy mieć. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że inni zaczęli wyścig zbrojeń. Zwłaszcza Ferrari i Mercedes. Oni funkcjonują w innym świecie. Nasz plan zakładał działanie na poziomie najlepszych ekip, ale one zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie. Ich wzrost wydatków i zatrudnienia jest tak ogromny, że nie chcemy z nimi konkurować w tym aspekcie - powiedział Cyril Abiteboul, szef Renault.
Wyjściem dla Francuzów byłoby zacieśnienie sojuszu z McLarenem. Jednak to scenariusz, który się nie wydarzy. - Jesteśmy równymi zespołami. Kto w tym zestawie miałby być królem, a kto niewolnikiem? Być może kiedyś będziemy musieli porozmawiać na temat naszej współpracy. Jednak nigdy nie będzie to taki sojusz jak Ferrari z Haasem, Mercedesa z Racing Point czy Red Bulla z Toro Rosso - zapewnił Francuz.
Szef Renault nie ukrywa, że powstawanie "zespołów B" mu się nie podoba. - Haas stworzył niebezpieczny precedens, który trudno skopiować. Dla mnie F1 dzieli się na czasy przed Haasem i po Haasie. Oni zmienili ten sport. Być może na zawsze. Nagle mamy tak naprawdę cztery, pięć zespołów w stawce. Tego nasza strategia wejścia do F1 nie uwzględniała. Nie sądziliśmy, że wygrywanie nie będzie możliwe, jeśli nie posiadasz "zespołu B" - dodał Abiteboul.
Kubica: Nikt nie wie, jaki będzie pierwszy zakręt w Australii. Czytaj więcej!
Plan Renault zakładał, że zespół w roku 2020 zacznie regularnie walczyć o podia, by w sezonie 2021 bić się o tytuł mistrzowski. To może się jednak nie udać. - Nie sądziliśmy, że zanim pokonamy Ferrari, najpierw będziemy musieli zderzyć się z Haasem. Robi się coraz trudniej, a to wpływa też na wysokość nagród i pozyskiwanie sponsorów. To nie jest tylko problem Renault, ale też każdego, kto nie może skopiować takiego modelu współpracy. Nie wiem jak powstrzymać ten wyścig zbrojeń. FIA musi się tym zająć, bo nie chcemy być częścią takiej F1 - podsumował Abitebul.