F1: Robert Kubica musi pokazywać więcej niż inni. "Ponieważ ludzie mają wątpliwości"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Ze względu na moje ograniczenia, zawsze muszę pokazać więcej niż inni. Ponieważ ludzie mają wątpliwości - mówi Robert Kubica. Kierowca Williamsa nie ma wątpliwości, że wraz z przejechanymi wyścigami może się poprawiać.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Kubica zaliczył pierwszy wyścig w Formule 1 po ponad ośmioletniej przerwie. Polak dojechał do mety Grand Prix Australii jako ostatni, ale dysponuje niekonkurencyjnym sprzętem Williamsa, który fatalnie przygotował się do nowego sezonu.

Część ekspertów i kibiców ciągle powątpiewa w zdolności Kubicy do jazdy, powołując się na jego kontuzjowane ramię. 34-latek ma świadomość tego, że ta dyskusja nigdy nie ucichnie.

Czytaj także: McLaren nie chce "zespołów B" w F1

- Ze względu na moje ograniczenia, zawsze muszę pokazać więcej niż inni. Ponieważ ludzie mają wątpliwości. Jedyne, co mogę zrobić, to jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Podchodzić do kolejnych Grand Prix z pozytywami, które im towarzyszą, ale też negatywami - powiedział Polak.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię

Reprezentant ekipy z Grove uważa, że może się poprawiać wraz z kolejnymi wyścigami w sezonie 2019. - Nie wierzę w to, że sprawy mogą być w 100 proc idealne. Zawsze można robić coś lepiej. Nawet jeśli wygrywasz wyścigi, to zawsze możesz się poprawić. Widząc jak zmieniła się F1, jestem wystarczająco szczery, by osądzać właściwie i prawidłowo to, czego muszę się nauczyć. Wiem, w jakich aspektach muszę się poprawić. Takie podejście sprawiło, że jestem znów w F1 i mogę walczyć - dodał Kubica.

Krakowianin podkreślił, że gdyby chciał pójść na łatwiznę, to dawno wybrałby inną kategorię wyścigową niż F1. - Gdybym odpuścił, sześć lat temu znacznie łatwiej byłoby mi zaakceptować inne możliwości. Jak chociażby starty w GT3 lub DTM. Mógłbym się tam cieszyć jazdą, z mniejszą ilością stresu. Pewnie miałbym więcej frajdy, bo walczyłbym prawdopodobnie o wyższe pozycje. Istnieje jednak jakiś powód, dla którego tu jestem. Może na koniec roku będę czegoś żałować. Jednak na pewno nie tego, że spróbowałem - wyjaśnił Kubica.

Sytuacji Kubicy nie ułatwia obecna forma Williamsa, która pozostawia sporo do życzenia. - Wiedziałem, że powrót do F1 to będzie olbrzymie wyzwanie. Wiedziałem też, że to może być trudny sezon dla Williamsa. Nie sądziłem jednak, że przyjadę do Australii tak nieprzygotowany. I nie chodzi mi o kwestie fizyczne, ale brak jazdy. Dla mnie testy w Barcelonie były najważniejszymi dniami w ciągu ostatnich ośmiu lat jako kierowcy. Bo jako człowiek miałem dni w szpitalu, kiedy nie mogłem chodzić - stwierdził.

Czytaj także: Ferrari analizuje przyczyny porażki 

Polak wyjaśnił, że przejechanie jak największej liczby kilometrów w lutym w stolicy Katalonii było dla niego kluczowe, by wczuć się w samochód. Przychodzi mu bowiem rywalizować z kierowcami, którzy w F1 są od lat. - Tak jak powiedziałem, nie było dla mnie ważniejszych testów, jako dla kierowcy, niż te w Barcelonie. Tymczasem tamte jazdy w ogóle nie wypaliły. Znalazłem się w trudnej sytuacji, ale muszę przez to przejść. Tak samo było z Australią, tak samo będzie z Bahrajnem i pewnie jeszcze kilkoma kolejnymi wyścigami - dodał.

- Nawet jeśli nie miałem tempa w Australii, nadal miałem sporą frajdę. To spora różnica do dawnych czasów. Nie jestem emocjonalnym facetem, ale po wyścigu poczułem się jakbym dokonał czegoś wielkiego - podsumował.

Źródło artykułu: