Mercedes i Ferrari nie zezwoliły operatorom Netfliksa na nagrywanie tego, co dzieje się w ich garażach podczas kolejnych Grand Prix w sezonie 2018. W efekcie o obu zespołach znalazły się jedynie wzmianki w serialu "Drive to survive", który ma przedstawiać kulisy Formuły 1.
- Mieliśmy kilka solidnych argumentów, by nie brać udziału w serialu. Główny powód był taki, że miałem przeczucie, iż może to rozproszyć naszą uwagę. Zwłaszcza, że nas główny rywal też nie wpuścił kamer do siebie - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także: Serial Netfliksa o F1 spełnia swoje zadanie
Austriak uważa, że świadomość obecności kamer i mikrofonów źle wpływałaby na efektywność pracy jego zespołu. - Inaczej funkcjonuje się, gdy się wewnątrz swojej grupy, a inaczej gdy masz mikrofon nad głową i kamerę skierowaną w twarz. Już wystarczy, że media tak działają. Promują w ten sposób F1, za co musimy być wdzięczni. Jednak czułem, że dodatkowo poświęcanie uwagi serialowi bardziej nam zaszkodzi niż pomoże. Dlatego zdecydowałem, że to nie jest projekt dla nas - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Szef Mercedesa obejrzał już początek pierwszego sezonu "Drive to survive" i nie ukrywa, że być może jego decyzja została podjęta zbyt pochopnie. Dlatego nie wyklucza tego, że udostępni operatorom pomieszczenia swojej ekipy. Dzięki temu niemiecki team byłby obecny w drugim sezonie serialu.
Czytaj także: WHO ma zastrzeżenia do McLarena
- Jestem na to otwarty. Widziałem trzy odcinki. Kilka rzeczy mi się spodobało. To świetna produkcja, wykonana na wysokim poziomie. Pokazuje F1 w innym świetle, narracja jest interesująca. Tworzy historie, które nie są oczywiste. Nie ma tam walki Ferrari kontra Mercedes. Są za to inne, ciekawe wydarzenia. Otrzymałem nawet opinie od ludzi, którzy nie śledzą F1 i mówią, że serial jest świetny. Dlatego musimy podjąć decyzję, co do drugiego sezonu - wyjaśnił Wolff.