Lewis Hamilton dojechał do mety Grand Prix Australii na drugiej pozycji, ze sporą stratą do Valtteriego Bottasa. Po wyścigu Mercedes poinformował, że 34-latek przez znaczną część dystansu jechał z uszkodzoną podłogą, co miało wpływ na siłę docisku i balans samochodu.
Aktualny mistrz świata podejrzewał, że do utraty jednego z elementów w podłodze doszło na czwartym okrążeniu wskutek uderzenia w zalegający na torze fragment innego samochodu. Zespół z Brackley przeprowadził jednak analizę wydarzeń i doszedł do innych wniosków.
Czytaj także: Bottas może zostać mistrzem świata
- Mowa o obszarze, który jest bardzo wrażliwy, jeśli chodzi o aerodynamikę. Mam na myśli siłę docisku i balans samochodu. Uważam, że pękł on wskutek przejazdu po krawężnikach - powiedział James Vowles, główny strateg Mercedesa.
Dla Hamiltona wyścig w Melbourne nie ułożył się najlepiej. Brytyjczyk zaraz po starcie stracił prowadzenie na rzecz Bottasa, a później stratedzy Mercedesa obawiali się "podcięcia" ze strony Sebastiana Vettela. Po tym jak Niemiec dość szybko zjechał na pit-stop, u mechaników zameldował się też Brytyjczyk.
Czytaj także: Flavio Briatore wątpi w Ferrari
- Lewis musiał umiejętnie zarządzać oponami. To utrudniało mu walkę w wyścigu. Uszkodzenie podłogi na pewno mu w tym nie pomagało. Zwłaszcza, że tył stał się bardziej niestabilny niż zwykle. Mimo to, wykonał fantastyczną pracę, bo dojechał do mety na wysokiej pozycji - dodał Vowles.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany