W okresie zimowym szefowie Renault kilkukrotnie przechwalali się postępami, do jakich miało dojść w fabryce w Enstone. Wyniki z hamowni miały wskazywać na to, że nigdy wcześniej Francuzi nie rozwinęli tak mocno swojej konstrukcji w trakcie międzysezonowej przerwy.
Tymczasem Grand Prix Australii okazało się wielką porażką dla francuskiej ekipy. Wprawdzie Nico Hulkenberg dojechał do mety na siódmej pozycji, ale Daniel Ricciardo już na pierwszych metrach stracił przednie skrzydło i tak naprawdę wyeliminował się z walki o czołowe lokaty.
Czytaj także: Hiszpania opłakuje zmarłego 14-latka
- W minionych sezonach byliśmy zadowoleni, gdy kończyliśmy wyścig na siódmym miejscu. Jednak w tym roku traktujemy takie rezultaty jako rozczarowanie. Czujemy, że nasz samochód jest w stanie walczyć o czołowe lokaty. Nie byliśmy jednak w stanie tego zaprezentować w kwalifikacjach i wyścigu - ocenił Cyril Abiteboul, szef Renault.
ZOBACZ WIDEO Glik po meczu z Łotwą. "Mamy nad czym pracować. Takich meczów będzie więcej"
Francuz podkreślił, że chce wykorzystać najbliższe Grand Prix Bahrajnu, aby zademonstrować realną formę Renault. - Chcemy pokazać więcej. Musimy udowodnić, że zrobiliśmy krok, jeśli chodzi o wydajność silnika. Drugi wyścig sezonu jest doskonałą okazją, aby to pokazać. Musimy być spójni przez cały weekend. We wszystkich sesjach musimy mieć niezawodny samochód, tak aby kierowcy wycisnęli z niego maksimum - dodał Abiteboul.
Co ważne, Renault już na wyścig w Bahrajnie zaplanowało pierwsze poprawki do modelu RS19. Będą one dotyczyć układu chłodzenia.
Czytaj także: Honda myśli o zwycięstwach w F1
- W Australii nie zakwalifikowaliśmy się na miejscach, jakie oddawałyby nasze realne tempo. To efekt pewnego problemu z niezawodnością, który lepiej zrozumieliśmy. To też pokazuje, że środek stawki jest bardzo wyrównany. Każdy mały błąd lub spadek wydajności prowadzi do tego, że traci się sporo pozycji na starcie - przekazał Nick Chester, dyrektor techniczny Renault.