Utalentowany Dan Ticktum z pewnością zasiadłby w bolidzie F1 zdecydowanie wcześniej, gdyby nie jego wybryk podczas brytyjskiej Formuły 4 w 2015 roku. Młody kierowca uderzył wtedy celowo w rywala, przez co została na niego nałożona kara dwóch lat jazdy bez możliwości zdobycia punktów wymaganych do superlicencji.
Z tego też powodu, Ticktum nie mógł testować samochodu Formuły 1 w ubiegłym roku podczas jazd próbnych na Hungaroring. Pogrzebał także swoje szanse na szybki awans do królowej motorsportu. Gdyby miał już na swoim koncie wymagane 40 "oczek", być może właśnie byłby już kierowcą Toro Rosso zamiast Alexandra Albona. Tak się jednak nie stało.
Czytaj także: Gasly ma większy talent niż Sainz
19-letni Ticktum w zeszłym roku był drugi w europejskiej Formule 3, a aktualny sezon spędzi w Japonii, ścigając się w Super Formule. To taka sama droga, jaką przebył do Formuły 1 Pierre Gasly. Brytyjczyk ma uzbierać wymagane do superlicencji punkty i awansować do F1. Póki co, będzie testował bolid RB15 w Bahrajnie.
Czytaj także: Meksyk walczy o F1
Red Bull poinformował, że Ticktum wyjedzie na tor 3 kwietnia. Dzień przed nim samochodem Red Bulla jeździć będzie Max Verstappen. To oznacza, że na testach zabraknie miejsca dla etatowego kierowcy ekipy "czerwonych byków", Pierre'a Gasly'ego.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1