Ekipa z Maranello wspaniale prezentowała się w przedsezonowych testach Formuły 1 i typowana była na najmocniejszy zespół w stawce. Kierowcy włoskiego teamu w inauguracyjnym wyścigu sezonu pojechali jednak przeciętnie. - To problemy z autem są powodem ich średniej jazdy - zauważył Helmut Marko.
- To jasne, że nie pokazali pełni swoich możliwości. Nie wiemy dokładnie co się stało, ale celowo obcięli moc samochodów, żeby nie doszło do poważnej awarii. Chodziło o problemy z układem chłodzenia. Zawodnicy Haasa także byli nieco wolniejsi niż oczekiwaliśmy - wyjaśnił Austriak na łamach "Motorsportu".
Czytaj także: Meksyk walczy o F1
- Leclerc był szybszy na oponach twardych niż Vettel na pośrednich. To o czymś świadczy. Coś było nie tak. Niemiec przejechał kilka okrążeń normalnie, a później zwolnił. Nie sądzę, żeby winna była inna aerodynamika. Przednie skrzydło oczywiście ma wpływ na zachowanie samochodu, ale decyduje także wiele innych czynników - dodał Marko.
Czytaj także: sześciu kierowców w walce o tytuł w F1
Wypowiedzi doradcy ds. motorsportu Red Bulla zazwyczaj są dość kontrowersyjne, tym razem jednak trudno nie przyznać mu racji. Występ Ferrari w Australii nie wydaje się być zapowiedzią poziomu, jaki ekipa z Maranello prezentować będzie przez cały aktualny sezon Formuły 1. Odpowiedzią na wiele znaków zapytania powinien być wyścig w Bahrajnie.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany