Póki co, transfer Pierre'a Gasly'ego do Red Bull Racing jest rozczarowaniem. Francuz już w Australii zaliczył wpadkę w kwalifikacjach, a następnie w wyścigu nie zdołał wywalczyć punktów. Również w Bahrajnie sytuacja nie układa się po jego myśli, po tym jak był 14. w czasówce.
- Od początku weekendu męczymy się z samochodem, mamy sporo problemów. Próbowałem wielu rzeczy, ale nic nie działało. Mogę to śmiało powiedzieć. Bo w Melbourne było dobrze, a tutaj mam spore problemy z tyłem - wyjaśnił Gasly w rozmowie z "Motorsportem".
Czytaj także: Wyjątkowa chwila Charlesa Leclerca
23-latek podkreślił, że niewiele zabrakło mu do awansu do Q3. - Mamy problem związany z tym, że koła mocno się boksują. Jest to dość nieprzewidywalne. Nie złożyłem przez to idealnego okrążenia, a różnice między kierowcami są tak minimalne, że Q3 było blisko - dodał.
Słaby występ Gasly'ego na torze Sakhir to zaskoczenie, bo przed rokiem za kierownicą niekonkurencyjnego Toro Rosso dojechał do mety na czwartej pozycji. - Wtedy mogłem zrobić z samochodem to, co chciałem. Teraz jest inaczej. Czasem skręcam i nic się nie dzieje, a następnie w kolejnym zakręcie tracę przyczepność tyłu. Nie wiem, co się wydarzy - stwierdził kierowca Red Bulla.
Czytaj także: Lewis Hamilton wskazał przyczyny porażki
Podobnych problemów nie ma Max Verstappen. Drugi z kierowców "czerwonych byków" zakwalifikował się do wyścigu na piątym miejscu. - Na pewno jest bardziej szczęśliwy niż ja - podsumował Gasly.
Francuski kierowca trafił do zespołu z Milton Keynes. Zastąpił w nim Daniela Ricciardo, który postanowił odejść do Renault. W trakcie zeszłorocznych występów w barwach Toro Rosso Gasly kilkukrotnie zaskakiwał ekspertów i udowadniał, że drzemie w nim spory potencjał. Póki co, nie potwierdza tego w nowym zespole.