Nowy sezon Formuły 1 nie mógł się zacząć gorzej dla Sebastiana Vettela. Po dwóch wyścigach Niemiec nie ma ani jednego podium na swoim koncie. Wydaje się też, że na nic zdały się słowa Mattii Binotto z lutego, gdy mówił on o tym, że Niemiec będzie liderem Ferrari w tym roku.
W Australii niemiecki kierowca ukończył wyścig przed Charlesem Leclercem tylko dlatego, że zespół zastosował team orders. W Bahrajnie przegrał z Monakijczykiem kwalifikacyjną batalię. Również w wyścigu był gorszy, a przy tym nie ustrzegł się błędu, bo wykręcił "bączka" po walce z Lewisem Hamiltonem.
Czytaj także: Hamilton stanął w obronie Vettela
We włoskiej prasie Leclerca nazwano "złotym chłopcem". Dziennikarze z półwyspu Apenińskiego nie mają wątpliwości, że to 21-latek będzie kandydatem do tytułu w tym sezonie. "Vettel stracił w Bahrajnie nie tylko przednie skrzydło, ale też nerwy. To Leclerc jest prawdziwym rywalem Hamiltona" - napisała "La Repubblica".
ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Bratanek dał mi szansę żyć
"Czterokrotny mistrz świata został upokorzony przez Leclerca" - stwierdził za to dziennik "Corriere della Sera".
Z kolei dziennikarze "La Gazetta dello Sport" widzą w młodym Monakijczyku jedyny pozytyw obecnego sezonu. "Ferrari wraca do Maranello z jednym pewnym punktem i dwoma problemami. Tym pewnym punktem jest Leclerc. Problemami niezawodność oraz Vettel" - czytamy w gazecie.
Za to "La Stampa" postanowiła przekazać Vettelowi cenne wskazówki. "Powinien zatrudnić trenera i zgolić wąsy" - napisał dziennikarz włoskiego dziennika.
Czytaj także: Rosberg gani Vettela
Najdalej w swoim komentarzu posunęli się eksperci "Corriere dello Sport", którzy nie widzą miejsca dla Vettela w Ferrari. "Zespół patrzy w przyszłość. W niej nie ma przestrzeni dla Niemca. Już wkrótce jego miejsce może zająć 20-letni Schumacher i to on będzie partnerem Leclerca" - podsumował dziennik.
Sam Vettel wielokrotnie zapewniał, że jest odporny na presję. Dziennikarze twierdzili, że jego ostatni błąd w Bahrajnie wynikał z faktu, że nie utrzymał nerwów na wodzy. - To nie była kwestia presji. Na pewno mój wyścig mógł być lepszy, więc mam sporo do przeanalizowania - mówił Vettel po wyścigu.