Charles Leclerc zajął czwarte miejsce w kwalifikacjach do wyścigu o Grand Prix Chin. Jednak to nie przegrana z kierowcami Mercedesa i zespołowym kolegą najmocniej zabolała Monakijczyka. Reprezentant Ferrari był wkurzony na samego siebie za dość proste błędy w kluczowym momencie czasówki.
- Ku**a, popełniłem tyle błędów. Dalej, Charles! Co za gó*no! No dalej! Jestem głupi, ależ jestem głupi! - takie słowa wypowiedział Leclerc pod własnym adresem po zakończeniu jazdy na torze w Szanghaju.
Czytaj także: Verstappen wkurzony na Vettela
- To był solidny powrót do czołówki, biorąc pod uwagę problemy we wcześniejszych treningach - usłyszał w odpowiedzi od inżyniera wyścigowego.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
- Tak, ale to nie jest wystarczająco dobry występ. Nie było dobrze jak na mój poziom. Stać mnie na więcej. Nie mówię o samochodzie. On był dobry. To ja powinienem się spisać lepiej - dodał Leclerc.
Później 21-latek postanowił wytłumaczyć się ze swojego dialogu z inżynierem Ferrari. - Jestem zirytowany własną postawą. Popełniłem błąd na ostatnim okrążeniu. Nie powinienem był tego zrobić. Jestem totalnie rozczarowany. Miałem potencjał, by być w czołowej trójce. Jednak nie ustrzegłem się wpadek, zwłaszcza w dwunastym i trzynastym zakręcie. Pojechałem tam za szeroko - wyjaśnił w rozmowie z "Motorsportem".
Czytaj także: Williamsowi brakuje jedności
Dla Leclerca weekend w Chinach nie należy do najłatwiejszych. Podczas wcześniejszych sesji treningowych miał on problemy w samochodzie, przez co nie zdążył m.in. sprawdzić tempa wyścigowego.
- Od początku to jest nieczysty weekend w moim wykonaniu. Starałem się znaleźć odpowiednie ustawienia, ale to się nie udało. Do tego brakowało mi pewności siebie za kierownicą. Nie było łatwo. W sobotę dokonaliśmy pewnych zmian, zmieniłem też swoją jazdę i było lepiej - dodał.