F1: Grand Prix Chin. Ferrari broni team orders. "Leclerc ma prawo być wściekłym"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Ferrari po raz kolejny zastosowało polecenia zespołowe. Już na początku Grand Prix Chin Charles Leclerc oddał pozycję Sebastianowi Vettelowi. - Chcieliśmy sprawdzić czy Sebastian może jechać tempem Mercedesa - twierdzi Mattia Binotto, szef Ferrari.

Początek sezonu w Ferrari upływa pod znakiem team orders. Zespół stosował je we wszystkich tegorocznych wyścigach, choć w Bahrajnie Charles Leclerc nie dostosował się do polecenia inżyniera i wyprzedził Sebastiana Vettela.

W Chinach młody kierowca z księstwa był bardziej posłuszny i oddał pozycję Vettelowi, choć zaraz po starcie znalazł się przed Niemcem.

- Rozumiem emocje Charlesa. Dla niego to ogromna strata szansy. Jednak na tym etapie wyścigu Mercedes był szybszy. Chcieliśmy sprawdzić czy Sebastian może jechać ich tempem - bronił swojej decyzji w rozmowie ze Sky Sports Mattia Binotto, szef Ferrari.

Czytaj także: Williams zepsuł pit-stop Kubicy

Leclerc długo komentował sytuację poprzez radio. W rozmowie ze swoim inżynierem zwracał uwagę na fakt, że po zamianie ról jest szybszy od Vettela i marnuje swój czas.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli

- Nam nie chodziło o to, by priorytetowo traktować któregoś z kierowców, by wprowadzić podział na zawodnika numer jeden lub dwa. Chcieliśmy tylko spróbować wszystkiego, co mieliśmy, aby pokonać Mercedesa. Początkowy etap wyścigu był bowiem kluczowy dla jego losów - dodał Binotto.

Wydaje się jednak, że taka strategia ze strony Ferrari doprowadziła do tego, że Leclerc nie tylko stracił szansę na podium, ale też został wyprzedzony przez Maxa Verstappena. Monakijczyk był bowiem zbyt długo trzymany na torze i za późno zjechał na pit-stop.

- Myślę, że Verstappen i tak podciąłby naszą strategię i wyprzedził jednego z naszych kierowców, niezależnie kto by się tam znajdował. Patrząc na sytuację zespołu, niczego by to nie zmieniło - wyjaśnił Binotto.

Czytaj także: Hamilton nowym liderem mistrzostw 

Włoch po raz kolejny podkreślił, że w dalszej fazie sezonu to Vettel może otrzymywać instrukcje zespołowe, by ustąpić miejsca Leclercowi. - Charles jest teraz wściekły. Ma rację, ma prawo do takiej reakcji. Musimy to zaakceptować. Następnym razem możemy jednak zadziałać na jego korzyść - podsumował.

Komentarze (7)
geniusz1234
15.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dobra decyzja o team orders ale kompletnie zła z przetrzymaniem Leclerca dluzej na torze. Charles jechal na mocniejszej mapie silnika i mimo to nie mial lepszego tempa od Vettela. 
avatar
Roman Sklorz
14.04.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
akurat dzis vettel byl lepszy od kolegi zespołowego...po co ta nagonka!? 
avatar
Krzysztof Kałębasiak
14.04.2019
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Nawet, gdybym mial pieniadze na kupno i utrzymanie Ferrari, to wydalbym je na cos innego.
Glupie tlumaczenia Wlocha.
Czy szefowie firmy nie widza, ze kierownictwo ekipy F1 dziala na spadek spr
Czytaj całość
avatar
Esfand
14.04.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Lubię Ferrari ale oni są tak durni że to się w pale nie mieści. Psują wyścigi swoim kierowcom przez durne i błędne decyzje/strategie. W mercedesie są 100x bystrzejsi od nich i ich robią w konia Czytaj całość
DesmondMiles
14.04.2019
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Póki co to Ferrari działa na korzyść... Mercedesa. Potrójny dublet na początku sezonu to coś rzadko spotykane. O ile w Bahrajnie pomogła awaria u Leclerca tak Austria i Chiny to w zasadzie popi Czytaj całość