F1: Grand Prix Chin. Stracona szansa Valtteriego Bottasa. Fin obwinia białą linię na torze
Valtteri Bottas zaraz po starcie stracił prowadzenie w Grand Prix Chin na rzecz Lewisa Hamiltona. Fin za taki obrót sytuacji obwinia... białą linię, która wymalowana jest na asfalcie i wyznacza koniec okrążenia.
Tym razem jednak to Lewis Hamilton rozegrał lepiej pierwsze metry i wysunął się na czoło stawki w zakręcie numer jeden. Powtórki pokazały jednak, że sam moment startowy Bottasa był dość dobry. Problemy zaczęły się, gdy jego samochód ruszył.
Czytaj także: Williams podsumował wyścig
- Straciłem szansę na wygraną na samym początku. Zacząłem jechać za Hamiltonem, a w brudnym powietrzu samochód nie prowadził się tak dobrze. Szkoda mi tego startu. Moje koła zaczęły boksować w momencie najazdu na linię startu. Dlatego straciłem przewagę na pierwszych metrach - ocenił Bottas w rozmowie z "Motorsportem".
Mercedes po raz trzeci w tym sezonie zgarnął dublet, co jest najlepszym otwarciem mistrzostw od ponad dwóch dekad. Drugie miejsce w Chinach oznaczało jednak dla Bottasa pożegnanie z pozycją lidera klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.
- Zadecydowały detale. To ciągle wczesna faza sezonu, a w tej chwili wszystko wygląda dobrze. Jestem dumny z formy zespołu. Za nami trzy idealne weekendy. To dobra wiadomość - dodał.
Czytaj także: Sainz z pretensjami do Kwiata
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany