Słabe wejście Ferrari w nowy sezon sprawiło, że we włoskiej prasie pojawiają się pierwsze krytyczne głosy na temat zespołu. Uwaga skupia się na osobie Mattii Binotto, który zimą przejął władzę w ekipie i wiązano z nim spore nadzieje.
- Wierzę, że w tym roku Ferrari będzie do końca walczyć o tytuł, co nie miało miejsca od dawna. Binotto to utalentowany lider, ale ryzykuje tym, że nie ma wsparcia w firmie - powiedział "La Repubblice" Luca di Montezemolo, były prezydent Ferrari.
Czytaj także: Fatalna prognoza dla Ferrari
Latem ubiegłego roku władzę w firmie przejęli John Elkann oraz Louis Camilleri. Była to konieczność, po tym jak wskutek nagłej choroby zmarł prezydent Sergio Marchionne. Elkann i Camilleri nie mają większego doświadczenia w F1.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
- Kiedy Ferrari odnosiło triumfy, to Ross Brawn miał szefa w postaci Jeana Todta, a nad nimi byłem ja z 30-letnim doświadczeniem w F1. Binotto jest teraz w innej sytuacji - dodał di Montezemolo.
Jednak obecny szef zespołu z Maranello inaczej widzi sytuację. - Mam pełne wsparcie ze strony zarządu - zapewnił.
Słowa Binotto zdaje się potwierdzać Camilleri, który nie stracił wiary w swojego podwładnego, mimo trzech dubletów Mercedesa na inaugurację sezonu 2019. - Mistrzostwa są długie. Udowodniliśmy, że mamy szybki i dobry samochód. Musimy tylko poprawić jego niezawodność. Mamy dwóch wspaniałych kierowców, świetnego szefa. Binotto to nie tylko wielki lider, ale ma też głęboką wiedzę na temat Ferrari i spraw technicznych - przekazał dyrektor generalny Ferrari.
Czytaj także: Ferrari w ogniu krytyki
- Jesteśmy zjednoczonym, dobrze nastawionym i zdeterminowanym zespołem. Damy z siebie wszystko, aby osiągnąć nasze cele - podsumował Camilleri.