W trzech dotychczasowych wyścigach Formuły 1 Ferrari musiało sięgać po polecenia zespołowe. W Australii zabroniło Charlesowi Leclercowi wyprzedzać Sebastiana Vettel. W Bahrajnie monakijski kierowca nie dostosował się do takiego zakazu. Za to w Chinach oddał pozycję starszemu koledze.
Kolejne team orders w wykonaniu Ferrari budzą szereg komentarzy w świecie F1. Zwłaszcza, że jesteśmy na wczesnym etapie sezonu i nie wiemy, który z kierowców ostatecznie będzie walczyć o tytuł. Tymczasem Włosi konsekwentnie faworyzują Vettela.
Czytaj także: Fatalna prognoza dla Ferrari
Niemiec nie wytrzymał nerwowo w Chinach, po tym jak dziennikarz "Motorsportu" zapytał go o to, czy team orders to najlepszy sposób na zdobycie tytułu. - Nie wiem, zapytaj Hamiltona - odpowiedział 31-latek, nawiązując do sytuacji w Mercedesie, gdzie Lewis Hamilton też jest kierowcą numer jeden.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
- Nie pierwszy raz widzieliśmy zamianę pozycji w F1. Mattia Binotto (szef Ferrari - dop. aut.) powiedział, że będziemy robić wszystko, by osiągać najlepsze wyniki jako zespół. Wkurzające jest to, że w Chinach nie dojechaliśmy do mety na trzecim i czwartym miejscu. Nie chcę się jednak rozwijać na ten temat, bo wiem jak te wypowiedzi zostaną wykorzystane - dodał.
Vettel został zapytany o to, czy ma na myśli jakieś konkretne zachowanie albo komentarz któregoś z przedstawicieli prasy. - Niezupełnie. Jesteśmy ofiarami kiepskiego dziennikarstwa. Taki jest mój punkt widzenia. Jednak nie jestem dziennikarzem, żeby to oceniać. Dlatego nie bierzcie tego personalnie do siebie - wytłumaczył.
Czytaj także: Iskrzy między Vettelem a Verstappenem
Dziennikarze nie odpuścili jednak Vettelowi i chcieli od niego uzyskać informację, czy wymógł on na zespole team orders w Chinach. - Nie wiem czy chcę na to odpowiadać. Jestem przeciwny sposobowi w jaki pracujecie. Wyciągacie fragmenty danej wypowiedzi i umieszczacie je w niewłaściwym świetle. Jeśli spotkamy się za pół godziny w padoku i dam ci prostą odpowiedź na to pytanie, to pewnie jej nawet nie nagrasz - rzucił kierowca Ferrari do jednego z przedstawicieli prasy.