Daniel Ricciardo zdobył punkty w Grand Prix Chin. Była to jego premierowa zdobycz w barwach Renault. Francuski zespół za sprawą Australijczyka miał zbliżyć się do czołówki F1, tymczasem wyniki pozostawiają sporo do życzenia. Dlatego też lawina krytyki spadła na 29-latka.
- Akceptuję krytykę - powiedział Ricciardo portalowi onestopstrategy.com. - Jeśli spojrzysz na inne dyscypliny, chociażby piłkę nożną, tam też można zanotować trzy świetne mecze, a w dwóch kolejnych nie zdobyć punktów. Wtedy wszyscy pytają "co się stało?" - dodał.
Czytaj także: Ferrari w ogniu krytyki
Ricciardo ma świadomość tego, że Formuła 1 jest bezwzględnym światem i wszyscy oczekują od kierowcy występów na najwyższym poziomie co wyścig. - Tak się dzieje w każdej dziedzinie. Jeśli tylko jesteś na szczycie, to ludzie oczekują od ciebie, że będziesz świetny każdego dnia - wyjaśnił.
Kierowca z Antypodów przez całą karierę był związany z rodziną Red Bull Racing. "Czerwone byki" najpierw umożliwiły mu debiut w F1 w barwach Toro Rosso, a następnie awansowały do głównej ekipy. Odejście z Red Bulla wraz z końcem sezonu 2018 było dla Ricciardo sporym szokiem.
Teraz Australijczyk musi dostosować się do nowych realiów. Trafił do mniej konkurencyjnego zespołu, którego ma być liderem. - Nie denerwuje mnie krytyka, rozumiem ją. Ważniejsze jest to, że wiem co mam robić. Czasem ludzie nie potrafią być cierpliwi. Jednak wiem, że zmierzam we właściwym kierunku i muszę zachować cierpliwość - stwierdził.
Czytaj także: Racing Point "zespołem B" Mercedesa
- Wszystko jest w porządku. Jestem taki sam jak wcześniej. Nie zapomniałem jak się prowadzi samochód F1. Od jakiegoś czasu nie byłem na podium, ale nadal pamiętam jak jeździć w F1 - podsumował Ricciardo.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lechia kolejny raz zawiedzie w końcówce sezonu? "Wydaje mi się, że są mądrzejsi niż dwa, trzy lata temu"