Cztery wyścigi i cztery dublety - Mercedes ustanowił nowy rekord Formuły 1. Nigdy wcześniej żaden zespół nie zdominował tak bardzo inauguracji sezonu. Świetna forma stajni z Brackley jest zmartwieniem dla Ferrari, które po zimowych testach F1 w Barcelonie wydawało się faworytem do mistrzostwa.
I to właśnie w Hiszpanii rozegrany zostanie kolejny wyścig F1. Sebastian Vettel nie ukrywa, że da on odpowiedź na to, czy jego zespół jest jeszcze w stanie podjąć rękawicę w walce z głównym rywalem z Niemiec.
Czytaj także: Kara dla Kubicy nie była zbyt surowa
- Cztery ostatnie wyścigi nie ułożyły się po naszej myśli. Nie jesteśmy faworytami rywalizacji w Hiszpanii. Jednak w zespole panuje dobra atmosfera. Mamy przygotowanych kilka poprawek. Musimy próbować dogonić Mercedesa - powiedział 31-latek po Grand Prix Azerbejdżanu przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Vettel podkreślił, że do tej pory żaden z weekendów nie był perfekcyjny dla włoskiego zespołu, za to Mercedesowi w kilku sytuacjach dopisało szczęście. - Z niecierpliwością czekamy na gładkie i bezproblemowe Grand Prix. To dla nas kluczowy moment, by złapać Mercedesa. Musimy odwrócić sytuację - dodał.
Niemiec w Baku dojechał do mety na trzeciej pozycji. Było to jego drugie podium w tym sezonie, ale to marne pocieszenie w obliczu coraz większej straty do kierowców Mercedesa w klasyfikacji generalnej mistrzostw.
Czytaj także: Daniel Ricciardo ukarany przez sędziów
- Pierwszy przejazd był naprawdę słaby. Nie umiałem sprawić, by zaraz po starcie opony zaczęły dobrze działać. Miały za niską temperaturę, co doprowadziło do ich uszkodzenia. Przez to stały się za gorące i znów nie pracowały jak należy. Nie czułem się komfortowo i nie mogłem jechać równym tempem - podsumował Vettel.