F1: Barcelona - miejsce szczególne dla Roberta Kubicy. Pokaże, czy istnieje jeszcze nadzieja

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica

Węgry i Hiszpania - te miejsca zapisały się w historii walki Roberta Kubicy o powrót do F1. To właśnie w Barcelonie Polak zdał sobie sprawę z tego, że sezon 2019 nie będzie należeć do najłatwiejszych. I to ona może zadecydować o jego dalszych losach.

Walka Roberta Kubicy o powrót do Formuły 1 miała kilka etapów. Na tym ostatnim odcinku kluczową rolę w życiu Polaka odegrały dwa tory - węgierski Hungaroring oraz Catalunya w Barcelonie.

W 2017 roku na Węgrzech widzieliśmy Kubicę po raz pierwszy w padoku F1 od momentu wypadku w Ronde di Andora. To otworzyło mu drogę do walki o swoje marzenie, jakim był powrót do F1. Kilka miesięcy później było bardzo blisko tego, by krakowianin stał się etatowym kierowcą Williamsa.

W lutym 2018 roku Kubica pojawił się w Barcelonie na zimowych testach F1, ale jako kierowca rezerwowy ekipy z Grove. Z kontraktem gwarantującym mu udział w trzech sesjach treningowych.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1

Etap I. Zimowe testy w Barcelonie

Wydarzenia z lutego 2018 roku pokazały Williamsowi, jak dużym zainteresowaniem cieszy się osoba Roberta Kubicy i jego historia powrotu do F1. Zespół szykował się do sezonu z Lancem Strollem i Siergiejem Sirotkinem na pokładzie, a to rezerwowy wzbudzał największe zainteresowanie.

Gdy przed rokiem w Barcelonie odbywały się spotkania Polaka z przedstawicielami mediów, motorhome Williamsa pękał w szwach. Już wtedy powstało hasło, że Brytyjczycy są jedynym zespołem, który trzyma swojego najlepszego kierowcę w rezerwie. - Kubica jest jak Messi, a takich graczy nie trzyma się na ławce - mówił wtedy jeden z dziennikarzy.

Czytaj także: Kubica i Russell mają identyczne samochody 

Zwłaszcza że Kubica potrafił być szybszy niż Sirotkin, z którym zimą stoczył bój o miejsce w składzie Williamsa. Jego próbne jazdy dalekie były jednak od idealnych. Opady śniegu w Barcelonie przytrafiły się akurat w momencie, gdy Brytyjczycy planowali wyjazd Polaka na tor. Ponadto wyniki testów jasno wskazywały na to, że model FW41 nie jest udaną konstrukcją.

Etap II. Pierwszy trening po latach

Trzy miesiące później, na początku maja 2018 roku, F1 ponownie przeniosła się do Barcelony. Tym razem odbywało się tam Grand Prix Hiszpanii. 11 maja został zapamiętany przez polskich fanów i Kubicę. Wtedy Polak wziął udział w piątkowej sesji treningowej. Pierwszej od Grand Prix Abu Zabi w roku 2010.

Kubica zakończył go z 19. czasem. Był lepszy od Strolla. - Ja zawsze jestem szczęśliwym człowiekiem. To było jasne od początku. Gdy decydowałem się na pracę dla Williamsa, to było wiadome, że tak to będzie wyglądać. Przemyślałem to i zaakceptowałem. Nie jest to dla nas łatwy okres, ale mimo wszystko muszę się cieszyć z tego, co robię - mówił wtedy krakowianin (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Eksperci za to byli pod wrażeniem. Określali go mianem "wymierającego gatunku". - W treningu łatwo poradził sobie ze znacznie młodszym kolegą, a potem byliśmy świadkami arcydzieła. Wyszedł do dziennikarzy i powiedział, że model FW41 jest żenujący w prowadzeniu. To typ kierowcy zagrożony wyginięciem, więc trzeba go chronić. Pozostaje nadzieja, że ta historia będzie mieć pozytywne zakończenie w przyszłym roku - komentował Leo Turrini, włoski dziennikarz (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Czytaj także: Williams rozwiązał problem Kubicy

Względem zimowych testów jedno się nie zmieniło. Williams meldował się na końcu stawki bez większych szans na poprawę sytuacji. Nie zmieniły jej nawet poprawki, jakie ekipa przygotowała na Grand Prix Hiszpanii.

Etap III. Powrót pełen problemów

W lutym 2019 roku Kubicę znów zobaczyliśmy w Barcelonie. Już jako etatowego kierowcę Williamsa, bo spełniły się marzenia ekspertów i kibiców o ponownym zobaczeniu Polaka w F1. I po raz kolejny pojawiło się ogromne zainteresowanie mediów. Skutecznie wyhamowane przez stajnię z Grove.

Williams spóźnił się o ponad dwa dni ze złożeniem samochodu na pierwszą turę testów, brak części mocno zepsuł też drugi tydzień jazd w Barcelonie. Wtedy Kubica zdał sobie sprawę z tego, w jak trudnych okolicznościach będzie odbywać się jego powrót do F1.

- Wiem 20 proc. tego, co powinienem wiedzieć przed Grand Prix Australii. Zimowe testy w Barcelonie były najważniejszymi w moim życiu - komentował Kubica (czytaj więcej o tym TUTAJ). Polak potrzebował w Hiszpanii przejechania jak najdłuższego dystansu, a skończyło się na ledwie kilkudziesięciu okrążeniach.

Efekt? Fatalne wejście w sezon. W wykonaniu Williamsa i Kubicy. Cztery wyścigi, w których brytyjska ekipa nie zdołała pokonać żadnego z rywali. Za każdym razem dojeżdżała do mety na końcu stawki. Nie jest to powrót, o jakim marzył Polak i jego kibice.

Etap IV. W oczekiwaniu na przełom

Nadchodzące Grand Prix Hiszpanii w Barcelonie może być ostatnim w historii (czytaj więcej o tym TUTAJ). Niezależnie, jak potoczą się losy F1 w Barcelonie, dla Williamsa i Kubicy może to być kluczowy wyścig w tym sezonie. Zespół przygotował bowiem kilka poprawek w swoim samochodzie, które mają pokazać czy "istnieje jeszcze nadzieja".

W Williamsie nikt nie oczekuje, że kierowcy nagle zaczną walczyć z konkurencją na równych zasadach. Bardziej chodzi o zmniejszenie strat, obranie właściwego kierunku. Tak, aby Robert Kubica i  George Russell nie kończyli kolejnych wyścigów dwa okrążenia za rywalami. Jeśli poprawki w modelu FW42 nie dadzą efektów, jasnym stanie się, że zespół musi myśleć o sezonie 2020.

Czytaj także: Claire Williams odpowiedziała na plotki 

Dlatego dla Kubicy po raz kolejny Barcelona jest tak ważna. Polak musi mieć nadzieję, że jego samochód po zmianach stanie się bardziej przewidywalny, że pozwoli mu pokazać pełnię swoich umiejętności. Tak, aby mógł w roku 2020 znów podróżować na wyścigi F1. Nawet jeśli w kalendarzu nie będzie już Barcelony.

Źródło artykułu: