Po pięciu wyścigach F1 Ferrari aspiruje do miana największego rozczarowania obecnego sezonu. Włosi zaczynali kampanię z ogromnymi oczekiwaniami, po tym jak zdominowali zimowe testy w Barcelonie. Tymczasem w tej chwili nie mają na swoim koncie ani jednego zwycięstwa.
Sytuacji nie odmieniły nawet poprawki przywiezione na Grand Prix Hiszpanii. Nowy silnik oraz poprawiony pakiet aerodynamiczny miały pomóc Ferrari w pokonaniu Mercedesa. Jednak włoskiego zespołu nawet nie zobaczyliśmy na podium.
Czytaj także: Nerwowo w garażu Haasa
- To był kolejny występ poniżej naszych oczekiwań. Poprawki wprowadzone do silnika oraz elementów aerodynamicznych dobrze działały, ale okazały się być niewystarczające. Teraz musimy to przeanalizować i zastanowić się nad tym. Bo nie mamy precyzyjnej odpowiedzi - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Fatalny okres Ferrari zbiegł się z totalną dominacją Mercedesa. Niemcy w Barcelonie zgarnęli piąty dublet z rzędu i śrubują rekord F1. Nigdy wcześniej żaden zespół tak udanie nie rozpoczął sezonu w królowej motorsportu.
- My mamy odpowiednią prędkość, jesteśmy szybcy na prostych. Jednak mamy pewne słabe punkty w samochodzie i ten weekend je obnażył. Piłka jest po naszej stronie. Wszystko zależy od nas samych. Od tego czy zrozumiemy naszą maszynę, poprawimy ją w kolejnych tygodniach - dodał Binotto.
Czytaj także: Chory na raka chłopiec inspiracją dla Hamiltona
W Grand Prix Hiszpanii włoski zespół nie popisał się również ze strategią. Brak jasności, co do taktyki Sebastiana Vettela i Charlesa Leclerca doprowadził do tego, że przez kilka okrążeń blokowali się nawzajem na torze. Wykorzystał to Max Verstappen z Red Bull Racing.
- Wiemy, że mamy wiele do zrobienia. Musimy się poprawić. Nie tracimy jednak woli walki. Nastrój w zespole ciągle jest dobry. Chcemy osiągać lepsze wyniki - podsumował szef Ferrari.