Scenariusz każdego Grand Prix jest taki sam. Robert Kubica finiszuje na końcu stawki, a podczas weekendu wyścigowego narzeka na bolid Williamsa. Team Polaka jest zdecydowanie najgorszym w Formule 1 i choć jego władze zapewniają o kolejnych poprawkach, to jednak nie przenosi się to na wyniki osiągane przez Kubicę i George'a Russella. Do tego pojawiają się medialne doniesienia, że polskiego kierowcę może zastąpić Nicholas Lafiti.
Zdaniem Włodzimierza Zientarskiego jest zagrożenie, że Kubica nie dokończy sezonu. - Jeżeli nie idzie, to może team będzie chciał w młodym, nowym człowieku znaleźć ratunek. To się wszystko rozgrywa w tajnych zakamarkach duszy zawodnika, szefa teamu i całego zespołu. Trudno znaleźć prawdę, bo to jest tajne. Była już taka sytuacja, w której mówiło się o tym, że Williams wycofa się ze ścigania do końca roku. Coś jest nie tak. Gdyby wszedł do teamu Ferrari i miał partnera, który byłby zawsze pięć czy dziesięć oczek wyżej, to wiadomo byłoby, że jest źle. W tym przypadku nie wiemy - powiedział nam Zientarski.
Zobacz także: F1: Hamilton do Ferrari, Vettel do Mercedesa. Możliwa wielka wymiana między zespołami
Wyniki Williamsa nie mogą nastrajać optymistycznie. Fani Kubicy liczyli, że polski kierowca będzie osiągał zdecydowanie lepsze wyniki. - Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy będzie lepiej w kolejnych tygodniach. Nie wiemy, czy to dlatego, że Robert nie daje rady, czy też jest to sprawa samochodu. Sytuacja jest dramatyczna. To jest szekspirowskie pytanie: być albo nie być? - dodał Zientarski.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Dziennikarz uważa, że team faworyzuje Russella. - Jego młodość powoduje, że jest bardziej dynamiczny, choć ja wewnętrznie sądzę, że jednak to nie są takie same samochody. Dla Williamsa problemem jest zrobić jedno auto, a co dopiero dwa porządne samochody. Myślę, że zainwestowali w Russela, a Robert jest trochę na boku w tej sytuacji - powiedział.
Williams jest zdecydowanie najgorszym zespołem w stawce. Pod każdym względem ustępuje konkurentom, a kierowcy tego teamu nie są w stanie nawiązać walki z rywalami. Przepaść między Williamsem, a pozostałymi teamami jest ogromna. - Historia konkurencji w Formule 1 pomiędzy teamami jest pokrewną całej masy czynników. To tak, jak Paris Saint-Germain czy Real Madryt może sobie kupić zawodników jakich chce, bo stać ich na to. Tak samo jest w Formule 1. Mniejsze teamy są zdane na to, że nie kupią odpowiednich technologii, nie zatrudnią najlepszych fachowców - stwierdził Zientarski.
Zobacz także: F1: nerwowo w garażu Haasa. Szef zespołu musiał oczyścić atmosferę między kierowcami
- Do tego niektóre teamy po prostu zarządzane są w sposób mało dynamiczny. Tak jest w Williamsie. Czasami się zdarza, że inżynierowie już dawno powinni przejść na emeryturę. Porównajmy sobie, jak działają wielcy potentaci w światowym biznesie. Niestety, pieniądz jest wykładnikiem wszystkiego. On decyduje czy mamy dobrych zawodników, czy możemy kupić technologię - zakończył.
Nie zauważyłem :)