Łukasz Kuczera: Robert Kubica cichym bohaterem Grand Prix Monako. Pokazał, że można (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica przed Antonio Giovinazzim
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica przed Antonio Giovinazzim

Robert Kubica jest cichym bohaterem Grand Prix Monako. Nawet jeśli kolizja z Antonio Giovinazzim sprawiła, że jego wynik nie jest tak okazały, jak mógłby być. Przecież Polak od miesięcy słyszał, że nie jest w stanie jeździć na krętym i wąskim torze.

Obecna forma Williamsa sprawia, że ciągle trudno ocenić w jakiej dyspozycji po powrocie do Formuły 1 znajduje się Robert Kubica. Polak kończył dotychczasowe wyścigi F1 na końcu stawki, a gdy tylko przydarzył mu się wypadek w kwalifikacjach do Grand Prix Azerbejdżanu, wrócił temat jego kontuzjowanej ręki.

Kubica przez kilka miesięcy słyszał, że nie poradzi sobie na krętym, wąskim torze w Monako. Wręcz można było odnieść wrażenie, że niektórzy tylko czekają na jego wypadek, by móc potwierdzić swoją tezę. Tak przecież było w przypadku Baku i zdarzeń z kwalifikacji w stolicy Azerbejdżanu.

Czytaj także: Pirelli na temat wypadku Kubicy

Jak na ironię, Kubica w Grand Prix Monako jechał po najlepszy wynik w tym sezonie. Znajdował się na piętnastym miejscu, a charakterystyka ulicznego toru pomagała mu w utrzymaniu pozycji. Gdy przestały się liczyć osiągi samochodu, a ważniejsze stały się czyste umiejętności, nagle miał na rozkładzie kilku rywali. I przede wszystkim, George'a Russella.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany

Chichot losu sprawił, że Kubica zaliczył kontakt w wąskim zakręcie La Rascasse, ale nie było w tym jego winy. To Antonio Giovinazzi nie wytrzymał nerwowo. Jak sam to określił, frustracja doprowadziła do tego, że podjął się manewru wyprzedzania (czytaj więcej o tym TUTAJ). Kierowca Alfy Romeo się przeliczył i zepsuł wyścig Polakowi.

Sędziowie nałożyli karę na Giovinazziego, a Kubica dojechał do mety przed Włochem. Po raz pierwszy w tym sezonie kierowca Williamsa ma na rozkładzie rywala z innej ekipy. Marne to pocieszenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak ten wyścig mógł się ułożyć dla Polaka.

Oczywiście, Giovinazzi poniósł konsekwencje swojego czynu, ale nic nie odda straconej szansy Kubicy. Zwłaszcza, że zbyt optymistyczny manewr Włocha doprowadził do tego, że Russell znów znalazł się w klasyfikacji wyścigu przed zespołowym kolegą. Zagraniczne media, zwłaszcza brytyjskie, nadal będą mogły szczycić się tym, że 21-latek wygrywa wewnętrzny bój w Williamsie 6:0. A przecież mogło być 5:1, co stanowiłoby przełom w tym sezonie Kubicy.

Czytaj także: Hamilton i Mercedes uciekają rywalom 

- Widzę dużo plusów. Do momentu wyjazdu samochodu bezpieczeństwa ten wyścig był dla mnie bardzo dobry - powiedział Kubica po zakończeniu Grand Prix Monako (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Kubica trafił w sedno. Błąd Giovinazziego sprawił, że stracił ogromną szansę. Udowodnił jednak światu, że nawet kręte i wąskie tory nie stanowią dla niego przeszkody. Mimo takiej narracji ze strony niektórych kibiców i ekspertów.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: