Po sobotnich kwalifikacjach sędziowie przesunęli o trzy pozycje na starcie Pierre'a Gasly'ego. Kierowca Red Bull Racing zablokował znajdującego się na szybkim okrążeniu Romaina Grosjeana i pozbawił rodaka szansy awansu do Q3. I to w sytuacji, gdy pozycja startowa w Grand Prix Monako ma kluczowe znaczenie.
Co ciekawe, w przypadku Grand Prix Bahrajnu kierowca Haasa otrzymał identyczną karę za przyblokowanie Lando Norrisa. Tyle że wtedy nie miało to wpływu na wynik Brytyjczyka, bo ten i tak awansował do Q3.
Czytaj także: Verstappen przegrał na własne życzenie
- Nie ma sensu tego komentować, bo i tak nic z tym nie zrobią. Co możemy zrobić? Ile razy mam powtarzać pewne rzeczy - powiedział "Motorsportowi" wyraźnie zdenerwowany Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Legia powinna rozstawać się z Michałem Kucharczykiem? "Ma elkę w sercu"
- Niektórzy sędziowie zachowują się, jakby nimi nie byli. Nie jestem w stanie już tego wytrzymać. Dlatego mówię, co myślę. Niektórzy powinni poczytać regulamin. W Bahrajnie nie trzeba było dawać kary Romainowi - dodał.
Zdaniem Steinera, decyzje z Monako i Bahrajnu pokazują, że jedna z decyzji sędziowskich była błędna. - Gasly jechał środkiem toru dość wolno, właściwie się zatrzymał. Zespół nawet mu nie powiedział, że ma Grosjeana za swoimi plecami. Gdyby on nie zahamował, mielibyśmy poważny wypadek - wyjaśnił szef Haasa.
Czytaj także: Schumacher i zakulisowe zagrywki
- Niech sędziowie się zdecydują. Nie będę oceniać która z decyzji była błędna w tej sytuacji. Jednak na pewno nie można było w tych sytuacjach nakładać identycznych kar, bo okoliczności były zupełnie inne. Nawet ślepy może to dostrzec - podsumował.