W ostatnich latach Sergio Perez miał przyjemność startować przed własną publicznością w Formule 1. Wyścig o Grand Prix Meksyku okazał się strzałem w dziesiątkę, bo impreza zbierała bardzo dobre oceny wśród kibiców i działaczy. Tyle, że w kraju zmieniła się władza, która nie zamierza dotować organizacji zawodów.
Biorąc pod uwagę kończący się kontrakt na organizację wyścigu F1 w Mexico City oraz dołączenie do kalendarza Holandii i Wietnamu, przy równoczesnym pozostawieniu liczby Grand Prix na obecnym poziomie, szanse na dalszą współpracę F1 z Meksykiem są minimalne.
Czytaj także: Nie będzie kolejnego blamażu Ferrari
- Są pewne wątpliwości. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i Meksyk pozostanie w kalendarzu. To świetny wyścig dla F1, fanów i całego kraju. Jako Meksykanin, to co osiągamy podczas weekendu wyścigowego, jest dla mnie czymś wyjątkowym - powiedział "Motorsportowi" Sergio Perez.
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Źródła "Motorsportu" ustaliły, że Meksyk nie został jeszcze całkowicie skreślony z kalendarza na rok 2020. Władze rządowe miały bowiem zgodzić się na uczestniczenie w kosztach organizacji imprezy, choć na znacznie niższym poziomie niż do tej pory. Dlatego kluczowe może okazać się, co zrobią konkurenci z Hiszpanii i Niemiec. Tamtejsze wyścigi też są zagrożone wypadnięciem z F1.
- Negocjacje nadal trwają, ale nie wygląda to zbyt dobrze. Sam nie mogę nic zrobić. To decyzja polityczna. Nie jestem w to zaangażowany. Mogę jedynie prosić o wsparcie. Bo każdy w Meksyku podchodzi z entuzjazmem do F1. Gdy organizujemy wyścig, to całe miasto wstrzymuje oddech. To najlepszy weekend w Mexico City w roku. Jednak koniec końców będzie to decyzja polityczna - dodał Perez.
Czytaj także: Zespoły sprzeciwiają się rewolucji w F1
Kierowca Racing Point od wielu lat startuje w F1 dzięki wsparciu sponsorów. Jego karierę finansuje m.in. Carlos Slim, jeden z najbogatszych ludzi na świecie. 29-latek nie martwi się o to, że wypadnięcie Grand Prix Meksyku z F1 doprowadzi do tego, że straci patronów.
- Miałem sponsorów na długo przed Grand Prix Meksyku. Zobaczymy, jakie będą skutki, ale nie przejmuję się tym - podsumował.