F1: szef Mercedesa nie boi się o Valtteriego Bottasa. "Wykazał się odpornością psychiczną"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas

W zeszłym roku Valtteri Bottas nie wygrał ani jednego wyścigu w F1 i załamał się psychicznie. Fin zaczął nowy sezon w lepszym stylu, ale ostatnio znów przytrafił mu się kryzys. - Nie martwię się o niego - zapewnia Toto Wolff, szef Mercedesa.

Po ubiegłym sezonie nie brakowało głosów, że Mercedes powinien zakończyć współpracę z Valtterim Bottasem. Fin został zdominowany przez Lewisa Hamiltona i nie wygrał ani jednego wyścigu w Formule 1. Nową kampanię zaczął jednak w imponującym stylu. Był najszybszy w Australii i Azerbejdżanie i do niedawna przewodził klasyfikacji F1.

Wyścigi w Hiszpanii i Monako ułożyły się jednak po myśli Hamiltona, który zabrał Bottasowi funkcję lidera F1. Obu kierowców dzieli w tej chwili 17 punktów. Dla Fina rozczarowaniem było Grand Prix Monako, gdzie wskutek wydarzeń z pit-lane stracił drugie miejsce.

Czytaj także: Trwa spór ws. nowych przepisów w F1

- Wyjdzie z tego mocniejszy. Valtteri wykazał się ogromną odpornością psychiczną i determinacją w ostatnich wyścigach. Jestem pewien, że w Kanadzie wróci znacznie mocniejszy, nie martwię się o niego - powiedział Toto Wolff w rozmowie z "Motorsportem".

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Świetna wiosna Michała Pazdana. Wrócił do formy i czeka na mecze reprezentacji

Bottas ruszał do Grand Prix Monako z drugiej pozycji, ale w alei serwisowej próbował go wyprzedzić Max Verstappen. Holender doprowadził do kontaktu, po którym uszkodzeniu uległa opona w samochodzie Fina. 29-latek musiał ponownie zameldować się w boksach i spadł na czwarte miejsce w klasyfikacji wyścigu.

Czytaj także: Fatalna sytuacja Ferrari w F1 

Wskutek kary nałożonej na Verstappena fiński kierowca sklasyfikowany został ostatecznie na trzeciej pozycji. - Szczerze powiedziawszy, po tym jak miałem przebitą oponę, myślałem że będę ostatni. Dlatego miałem farta. Mogło być o wiele gorzej - mówił wtedy Bottas.

Komentarze (0)