Od tego roku w Formule 1 stosowane jest ogumienie Pirelli o cieńszym bieżniku. Włosi zmodyfikowali opony, by uniknąć zjawiska pęcherzykowania. W przeszłości największe problemy z rozwarstwianiem gum miał Mercedes. Jak na ironię, samochód niemieckiego producenta najlepiej współgra z nowym produktem włoskiej firmy.
Ekipa z Brackley wygrała wszystkie tegoroczne wyścigi F1. Dlatego zespoły zaproponowały, by wrócić do starszej wersji ogumienia. Miałoby to doprowadzić do końca dominacji Mercedesa w F1 i uatrakcyjnić rywalizację.
Czytaj także: Vettel nie chciał pojawić się na podium
Biorąc pod uwagę, że większość ekip ma w tej chwili problemy z oponami, pomysł z pewnością zyskałby poparcie większości. Mercedes nie che jednak słyszeć o takiej zmianie.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
- Przecież każdego roku mamy nowe opony od Pirelli. Czasem szybciej rozumiemy o co w nich chodzi, czasem się męczymy. Rywalizujemy w sposób uczciwy. Każdy z nas musi wykorzystać jak najlepiej dostępne dane - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff.
Szef Mercedesa zwrócił uwagę na to, że zmiana opon i powrót do zeszłorocznej specyfikacji byłby możliwy w jednym przypadku - gdyby obecne gumy zagrażały bezpieczeństwu kierowców. Tak jednak nie jest.
Czytaj także: Znamy treść decyzji sędziów ws. Vettela
- Pirelli otrzymało niemożliwe zadanie do zrealizowania. Prosi się ich o opony, które będą szybko się niszczyć, aby zespoły musiały stosować różne strategie. Gdy już takie dostaliśmy, to ludzie zaczynają żądać ogumienia, które wytrzymuje długie dystanse. Teraz pojawia się temat opon, które wszystkim będą pasować - dodał Wolff.