Zwycięstwo Lewisa Hamiltona w Grand Prix Kanady podtrzymało dobrą passę Mercedesa. Niemiecki producent wygrał wszystkie tegoroczne wyścigi w Formule 1. Jednak w niedzielę atmosfera w garażu była niezwykle napięta. Wszystko za sprawą usterki w pojeździe Hamiltona (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Jeszcze na kilka godzin przed rozpoczęciem wyścigu model W10 był rozłożony na "miliony kawałków", jak to określił Toto Wolff.
Czytaj także: Rosberg zgadza się z karą dla Vettela
- Wyglądało to na łatwe zwycięstwo, a tak naprawdę mamy za sobą trudny weekend. Nasz samochód był porozbierany na kawałki, bo mieliśmy wyciek w układzie hydraulicznym - powiedział szef Mercedesa w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Sytuacja była o tyle nerwowa, że w piątkowym treningu podobny problem spotkał Valtteriego Bottasa. W sobotę awarii uległ z kolei silnik w samochodzie Lance'a Strolla. Mercedes począwszy od Grand Prix Kanady wprowadził nową jednostkę napędową i nie wiedział czy te wydarzenia są z sobą połączone.
- Nie wiedzieliśmy czy Hamilton w ogóle wystartuje, czy dojedzie do mety. Do tego połowa zespołu zmagała się z grypą, o czym nikt nie wiedział. Dotknął nas też wybuch w silniku Strolla, bo nie wiedzieliśmy w jaki sposób to może wpłynąć na nas. To był jeden z trudniejszych weekendów wyścigowych w mojej karierze - dodał Wolff.
Austriak nerwowo przyglądał się rywalizacji nawet w momencie, gdy Sebastian Vettel otrzymał od sędziów karę za niebezpieczny powrót na tor i stało się jasne, że Hamilton jest krok od zwycięstwa.
Czytaj także: Wolff nie współczuje Vettelowi
- Lewis powodował u mnie dodatkowy stres, bo myślę, że chciał wyprzedzić Sebastiana, wygrać na torze, w ten sposób zakończyć dyskusję. Wiedziałem o tym, ale nie byłem zadowolony z jego decyzji, bo hamulce w jego samochodzie się przegrzewały i pojawiały się pewne problemy. To była jednak decyzja kierowcy, by podjąć ryzyko - podsumował Wolff.