Chociaż w tym sezonie F1 rozegrano już dziewięć wyścigów, to Ferrari nie wygrało jeszcze ani jednego. Frustracja w zespole jest tym większa, że ekipa miała ogromne szanse na triumf w Kanadzie i Austrii, ale tam swoje okazje z rąk wypuścili Sebastian Vettel i Charles Leclerc.
Gdyby w Kanadzie i Austrii sędziowie podjęli nieco inne decyzje, włoska ekipa właśnie miałaby na swoim koncie dwa zwycięstwa i dyskusja na temat kryzysu Ferrari nie miałaby tak gorąca.
Czytaj także: Red Bull nie wyklucza zakontraktowania Vettela
- Fani mogą zacząć myśleć, że istnieje przeciwko nam spisek. Wolę myśleć, że to nieprawda, ale fakty są jakie są - powiedział Piero Ferrari w rozmowie z "Il Resto del Carlino".
ZOBACZ WIDEO Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Wnuk Enzo Ferrariego nie ukrywa, że ostatnie ruchy sędziów nie przysłużyły się F1. - Nie możemy sobie pozwolić na utratę wiarygodności. Pasja tych chłopaków musi być szanowana - dodał Włoch.
Ferrari stoi na stanowisku, że kara dla Sebastiana Vettela w Grand Prix Kanady za niebezpieczny powrót na tor była niezasłużona. Uważa też, że w Austrii należało wyciągnąć konsekwencje względem Maxa Verstappena za to, że w końcówce wyścigu wypchnął Charlesa Leclerca poza tor.
- Nasze stanowisko jest jasne. Dla nas Vettel wygrał wyścig w Montrealu. W jego przypadku bardzo twardo trzymano się litery prawa, a skoro tak zrobiono, to taka sama decyzja powinna zapaść w Austrii względem Verstappena - wyjaśnił wnuk założyciela firmy z Maranello.
Czytaj także: W Gdyni powstanie specjalny tor dla Kubicy
- W zeszłym miesiącu Vettel i Leclerc dwukrotnie sięgali po pole position. Pomijając okoliczności, walczyliśmy w tych wyścigach o wygraną aż do mety. Okoliczności są jakie są, ale zespół odpowiednio na nie reaguje. To dobry znak - podsumował Ferrari.
kierowcy...