F1: nierozwiązany problem z oponami. Formuła 1 straciła szansę na stworzenie lepszego ścigania

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Do Formuły 1 nie wrócą opony, które były stosowane w zeszłym roku, choć naciskały na to Ferrari i Red Bull. - Szkoda. Straciliśmy szansę, by zapewnić kibicom lepsze ściganie - komentuje Mattia Binotto, szef Ferrari.

Tegoroczne opony Pirelli są cieńsze niż te, które stosowano w sezonie 2018. Włoski producent wprowadził zmiany, aby gumy tak mocno się nie rozwarstwiały. Zamieszał przy tym w stawce F1, bo Mercedes jest jedynym zespołem, który potrafi zrozumieć istotę działania nowego ogumienia.

Głosowanie ws. powrotu do opon z 2018 roku odbyło się przed Grand Prix Austrii. Naciskali na nie szefowie Ferrari i Red Bull Racing, ale ponieśli klęskę. Za zmianą ogumienia było tylko pięć zespołów, podczas gdy wniosek wymagał poparcia siedmiu ekip.

Czytaj także: Szef Ferrari broni Sebastiana Vettela

- Myślę, że powinniśmy byli coś zrobić z oponami. Czasem jest tak, że dużo dyskutujemy, a nie podejmujemy żadnych działań. Szkoda, że tak potoczyło się głosowanie. Straciliśmy szansę, by zapewnić kibicom lepsze ściganie - skomentował na łamach "Motorsportu" Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Tymczasem w Grand Prix Austrii po raz pierwszy w tym sezonie Mercedes nie zdominował weekendu w F1. W sobotę pole position zdobył Charles Leclerc z Ferrari, w niedzielę w wyścigu najszybszy był Max Verstappen z Red Bull Racing.

Przedstawiciele Red Bulla nie uważają jednak, aby był to dowód na to, ze lepiej zrozumieli opony Pirelli. To wysoka temperatura panująca w Austrii zmusiła zespoły do "skręcenia" mocy silników, przez co szanse się nieco wyrównały.

Czytaj także: Spisek przeciwko Ferrari. Mocne słowa wiceprezesa

- Problem z oponami nadal istnieje. W Austrii byliśmy świadkami czegoś wyjątkowego, co pewnie się nie powtórzy. Wiemy jednak jaki był wynik głosowania ws. ogumienia, więc nic z tym nie zrobimy - skomentował Christian Horner, szef Red Bulla.

Źródło artykułu: