Doradca Red Bulla ds. motorsportu, Helmut Marko stanowczo zaprzeczył zarzutom Francuza. - Gasly od początku szuka winy w sprzęcie, w tym w konstrukcji bolidu czy zawieszeniu. Szkoda, że nie patrzy na siebie. Cały czas narzekał, więc sprawdziliśmy to i od strony auta nie ma się zupełnie do czego przyczepić - powiedział Austriak w rozmowie z "Motorsport Total".
Max Verstappen ma jak na razie na swoim koncie 126 punktów, tymczasem Pierre Gasly zaledwie 43. Marko przyznaje, że podczas Grand Prix Austrii Francuz dysponował nieco gorszym sprzętem z powodu problemów technicznych teamu, jednak zdaniem jednej z czołowych postaci Red Bulla, to zupełnie nie tłumaczy kierowcy.
- Faktycznie, za sytuację w Austrii należą mu się przeprosiny - przekazał.
Czytaj także: Daniel Ricciardo nie trafi do Ferrari
- Podczas treningów zniszczeniu uległy wszystkie przednie skrzydła i Gasly nie jechał z tym samym przodem, z jakim ścigał się Verstappen. Oczywiście to pomogło Holendrowi, ale niemożliwym jest, aby różnica między kierowcami wynikała tylko z tego. Francuz po prostu pojechał dużo gorzej - dodał Marko.
Czytaj także: Silverstone to ważny wyścig dla Williamsa
- Max jest naszym liderem, to oczywiste, ponieważ to szybszy i bardziej doświadczony zawodnik. Naszym zadaniem jest teraz maksymalnie wesprzeć drugiego kierowcę, tak, aby doskoczył poziomem do numeru jeden. Póki co, Gasly nie jest w tym miejscu, w którym powinien być, nawet biorąc pod uwagę jego niewielkie doświadczenie - zakończył Austriak.
Sytuacja Pierre'a Gasly'ego przypomina nieco problemy Roberta Kubicy. Polak również uważa, że jego bolid nie jest taki sam jak maszyna George'a Russella. Team Polaka także odpiera zarzuty. Prawdę znają jednak tylko i wyłącznie zespoły.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu