F1: Lewis Hamilton sprzeciwił się Mercedesowi. Bał się utraty wygranej
Lewis Hamilton sprzeciwił się Mercedesowi i nie zjechał na pit-stop w końcówce Grand Prix Wielkiej Brytanii. Brytyjczyk obawiał się, że podczas wymiany kół dojdzie do jakiegoś problemu, przez co straci on wygraną na rzecz Valtteriego Bottasa.
Na korzyść Hamiltona zagrała też strategia Mercedesa. Brytyjczyk skorzystał z tylko jednego pit-stopu, podczas gdy Valtteri Bottas dwukrotnie odwiedzał swoich mechaników.
Czytaj także: Haas idzie na wojnę ze sponsorem
Niemcy chcieli, aby Hamilton pojawił się na drugim pit-stopie w samej końcówce wyścigu. Jego przewaga nad Bottasem była bowiem na tyle duża, że 34-latek pozostałby na czele stawki, a za sprawą nowych opon mógłby powalczyć o dodatkowy punkt dla autora najszybszego okrążenia.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"- Miałem wystarczającą przewagę, by odbyć pit-stop, ale na mechanikach ciążyła spora presja. Nie chodzi o to, że w nich wątpiłem, ale coś mogło pójść źle. Oszczędziłem wystarczająco opony, by móc jechać dalej. Był jednak taki moment, że się zastanawiałem, co zrobić - powiedział Hamilton na łamach "Motorsportu".
- Rzadko nie zgadzam się z zespołem, ale tym razem postanowiłem, że najlepszym wyjściem dla mnie będzie pozostanie na torze - dodał aktualny mistrz świata.
Czytaj także: Kubica przed Vettelem. Po dekadzie przerwy
Hamilton zaryzykował, bo na kompletnie zużytym ogumieniu podkręcił tempo i ostatecznie zgarnął dodatkowy punkt za wykręcenie najlepszego czasu okrążenia w wyścigu. - Wierzyłem, że lepiej będzie zaprosić go do alei serwisowej, bo obawialiśmy o stan opon. Pit-stop byłby słusznym wyborem - skomentował Toto Wolff, szef Mercedesa.