Od dekady w Formule 1 nie oglądaliśmy tankowania samochodów w trakcie wyścigów. Wielu kibiców krytykuje ten fakt, bo ten element strategii zwiększał widowiskowość F1. Umiejętna taktyka i rozłożenie w czasie pit-stopów potrafiły sprawić, że zawody kończyły się sensacyjnymi wynikami.
Tankowanie zostało zakazane w sezonie 2010. Wtedy F1 jako powód podawała kwestię bezpieczeństwa, bo niejednokrotnie dochodziło do sytuacji, w których podczas dawkowania paliwa doszło do pomyłki jednego z mechaników i pożaru w alei serwisowej.
Czytaj także: Biznesmeni w więzieniach. Najgorsi sponsorzy w F1
Ponadto F1 zwróciła się w stronę ekologii, a umiejętne dawkowanie paliwa i oszczędności w tym zakresie były zgodne z kierunkiem jaki obrał cały przemysł motoryzacyjny.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Dlatego ostatnie słowa Jeana Todta są zaskoczeniem. Francuz zasugerował, że tankowanie samochodów w trakcie wyścigów F1 mogłoby być możliwe od roku 2021, gdy w przepisach F1 dojdzie do znaczącej rewolucji.
- Chciałbym z powrotem widzieć tankowanie w F1, ale musimy najpierw sprawdzić pozytywy i negatywy takiego rozwiązania, bo samochody F1 stały się zbyt ciężkie. O tym dyskutujemy już od jakiegoś czasu. Dlatego naciskam na przeprowadzenie analizy, co by się stało, gdybyśmy znów wprowadzili tankowanie - powiedział "Motorsportowi" prezydent FIA.
- Mielibyśmy lżejsze samochody na starcie wyścigu, a samochody też mogłyby być nieco mniejsze, bo zbiorniki paliwa nie musiałyby być tak ogromne - dodał Todt.
Czytaj także: Rosyjski miliarder kwestionuje sprzedaż zespołu F1
Nie wiadomo jak na pomysł Todta zareagują szefowie ekip F1. Większość pomysłów wprowadzanych z myślą o sezonie 2021 ma na celu obniżenie kosztów, tymczasem tankowanie maszyn w trakcie wyścigów wymagałoby m.in. zakupu specjalnego sprzętu.
- Kiedy słyszę, że przez to będzie drożej, to tylko się uśmiecham pod nosem. Gdy widzę rozmiar kamperów i motorhome'ów w padoku, to nie sądzę, aby koszt wprowadzenia paliwa był zabójczy - podsumował.