Gdy Robert Kubica wyjeżdżał na tor w porannym treningu przed Grand Prix Węgier, z ciemnych chmur spadło kilka kropel deszczu, co miało wpływ na przebieg sesji Polaka i reszty stawki F1. Jeszcze gorzej było w popołudniowym treningu, bo ten został storpedowany przez bardzo obfite opady deszczu.
Dlatego też kierowca Williamsa nie ukrywał, że opady pokrzyżowały plany jemu i ekipie.
Czytaj także: Robert Kubica poczeka na decyzję ws. kary dla Alfy Romeo
- Zmienna pogoda i warunki na torze odegrały swoją rolę. Mało było miejsc, by warunki były stabilne. Nawet w pierwszym treningu było momentami wilgotno. Dobrze, że później się przesuszyło. To nam pomogło, bo mieliśmy parę rzeczy do sprawdzenia. W drugim treningu było już tylko mokro - powiedział przed kamerami Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Williams poświęcił piątkowe treningi na sprawdzanie nowych elementów w swoich samochodach. W pierwszym poprawiony pakiet aktualizacji otrzymał George Russell, podczas gdy Robert Kubica jeździł maszyną w starszej specyfikacji. Dopiero w popołudniowej sesji Polak otrzymał podobny pakiet.
- Nie było testowania nowych rzeczy, było sprawdzanie rzeczy, które musieliśmy sprawdzać - powiedział dość enigmatycznie Kubica w rozmowie telewizyjnej.
Czytaj także: Biało-czerwony Hungaroring. Domowy wyścig Kubicy
Kubica nie chciał przy tym zdradzać, jakie są jego pierwsze odczucia po sprawdzeniu aktualizacji. - Za dużo chcecie wiedzieć. To zostaje u nas - dodał.
Dla kierowców pozytywne jest to, że w sobotę i niedzielę na Hungaroringu najprawdopodobniej nie będzie opadów deszczu. Oznacza to jednak, że dane zebrane w piątkowych treningach trafią do kosza. - Warunków nie da się wybrać. Co będzie w sobotę i niedzielę? Zobaczymy. Będziemy chcieli się do nich jak najlepiej dopasować - podsumował.